Głosowanie Sejmu nad wnioskami PO i SLD o samorozwiązanie izby opóźnia się. Nadal trwa nad nimi debata. Wicepremier Ludwik Dorn powiedział, że ostra krytyka opozycji pod zdresem rządu nie oznacza konieczności rozwiązania parlamentu. Podkreślił, że zarzuty ze strony opozycji w prosty sposób mogą zostać zweryfikowane.
Szef MSWiA przypomniał, że w Polsce nastąpił wzrost gospodarczy, ustabilizowanie inflacji i od wielu lat po raz pierwszy - spadek bezrobocia. Jak dodał głównie dzięki miejscom pracy, tworzonym w kraju oraz przyspieszenie napływu kapitału zagranicznego. " Cała Polska to czuje i widzi" - powiedział Ludwik Dorn. Według niego, opozycja wielokrotnie przekroczyła miarę w krytykowaniu obecnego rządu. Zwrócił uwagę, że w świetle słów opozycji obecny gabinet jest rządem "katastrofy narodowej". Wicepremier określił to mianem niepotrzebnego zużycia słów, które niekorzystnie wpływa na demokrację.
Wnioski PO i SLD o samorozwiązanie izby przedstawili w imieniu swoich partii Donald Tusk i Jerzy Szmajdziński. W imieniu opozycyjnego również PSL, Franciszek Stefaniuk oznajmił, że Stronnictwo nie zagłosuje za samorozwiązaniem izby.
Wniosków nie poprze też Ruch Ludowo-Narodowy. Wiceszef nowego klubu parlamentarnego Krzysztof Szyga powiedział, że trzeba i warto dać rządowi jeszcze jedną szansę. Ruch Ludowo-Narodowy powstał z grupy byłych posłów LPR i Samoobrony, którzy deklarują poparcie dla rządu Jarosława Kaczyńskiego. Ich wsparcie jest niezbędne, bo koalicja PiS-Samoobrona-LPR ma 230 głosów - o jeden za mało do sejmowej większości.