Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Polityka zagraniczna a neokonserwatyści               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
23-06-2011

 

26-04-2011

 

19-04-2011

 

05-04-2011

 

29-03-2011

 

22-03-2011

 

08-03-2011

 

+ zobacz więcej

Polityka zagraniczna a neokonserwatyści 

19-06-2004

  Autor: Krzysztof Wasilewski

Neokonserwatyści w polityce zagranicznej kierują sie swoimi przekonaniami w nie mniejszym stopniu niż w polityce wewnętrznej. Podczas Zimnej Wojny punktem oparcia dla działania był zdecydowany antykomunizm. Henry Kissinger tak opisuje neokonserwatystów na przykładzie ich stanowiska w sprawie wojny wietnamskiej: "Można było się spodziewać, że jako zagorzali przedstawiciele antykomuniści przedstawiciele nurtu neokonserwatywnego udzielą moralnego przynajmniej wsparcia administracji[prezydenta Nixona], która trwała w Wietnamie głównie dlatego, żebe wykazać iż Ameryka nie ugnie się przed komunistycznym naporem...

 

 

Tymczasem jednak neokonserwatystów jak i tradycyjnych konserwatystów, bardziej zajmowała ideaologia niż geopolityka... Bardziej wpływowi z pośród ich przywódców żarliwie występowali przeciwko wojnie w Wietnamie. Do nowego sojuszu politycznego wnieśli swoje dawne zastrzeżenia wobec Nixona, nie zważając na to , że jednak zwycięsko przetrzymał gorzką próbę w walce o honorowy pokój. Poniewarz nie darzyli go zaufaniem ani sympatią, lękali się, że może poświęcić żywotne interesy narodowe w imię ratowania własnej prezydentury."

O stosunku neokonserwatystów do komunizmu najlepiej świadczy cytat z książki Zbigniewa Brzezińskiego,pt "Wielkie bankructwo. Narodziny i śmierć komunizmu w XX wieku" : " Zawiera ona[książka] opis i analizę postępującego rozkładu i nasilającej się agonii zarówno samego systemu jak i jego ideolologii. Jej(książki) wniosek brzmi, że u progu następnego stulecia neiodwracalny dziejowy zmierch komunizmu sprawia, iż jego polityka i ideologia okażą się w znacznej mierze nieistotne dla kondycji ludzkiej. Prosperując jedynie tam gdzie zrezygnował ze swej wewnętrznej istoty - choćby nawet przy zachamowaniu pewnych zewnętrznych pozorów - komunizm będzie głównie wspominany jako najbardziej zdumiewająca polityczna i intelektualna aberracja dwudziestego wieku."W okresie Zimnej Wojny neokonserwatyści z obu partii nie poddawali się ułudzie akcjom rozbrojeniowym głoszonych przez Sowietów." Drażniącym aspektem tych ciągłych prób uczynienia mniej niż przeprowadzenie całego programu[SDI*] jest to, że podejmowane są zawzyczaj przez ludzi, którzy wiedzą lepiej. Ich jedynym celem zdaje się być popieranie czegoś, co wywoła mniej kontrowersji czy napotka najmniejszy sprzeciw. Fakt, że kompromisowe propozycje pozbawiają Amerykę i naszych sojuszników mozliwości i nadziei obrony przed jedną z najbardziej straszliwych borni jakie wynalazł człowiek, powinien wystarczyć aby adeprzeć ich argumenty podyktowane słabością, wachaniem, niezdecydowaniem i obawą przed sprzeciwami. Moim zdaniem każde postępowanie, które nie przewiduje badań, budowy i rozmieszcenia systemu SDI jest marnotrawieniem pieniędzy i niszczeniem perspektywy osiągnięcia jednolitej koncepcji strategicznej."Silne przywiązanie do swojej ideologi zawsze było cechą wyróżniającą neokonserwatystów od polityków skłonnych zmieniać swoje przekonania w miarę zapotrzebowania opini publicznej. Jak pisze Max Boot neokonserwatyści " zawsze działali dla zwycięstwa demokracji. W latach osiemdziesiątych byli głównymi zwolennikami demokratyzacji życia takich krajów jak Nikaragua, Polska czy Korea Południowa." Nawet wtedy gdy musieli ponosić wielkie konsekwencje jak obecnie podczas wojny w Iraku nie zmieniali łatwo swojego stanowiska. To właśnie operacja "Shock and Awe" oraz obecność wojsk koalicji w Iraku sprawiły, że przedstawiciele omawianego nurtu są na świeczniku. Jednak mimo coraz większych ponoszonych strat żołnierzy Amerykańskich i koalicji trwaja przy swoim. W niedawnym wywiadze dla BBC World Service Kristol, główny przedstawiciel neokonserwartyzmu amerykańskiego, podtrzymał poparcie dla silnej obecności militarnej w tym kraju.  Wskazywał przy tym na niezwykle ważne, pod względem geopolitycznym, położenie Iraku i wpływ jaki demokratyzacja w tym kraju może odnieść w pozostałych państwach tego regionu jak Iran czy Arabia Saudyjska.

 Ich zdecydowane poparcie dla amdinistracji Busha w tej kwestii nie oznacza jednak, że obecny prezydent nie doznaje krytyki ze strony neokonserwatystów, zarówno z szeregów jego własnej partii jak i Demokratów. Już wspomniany wcześniej Max Boot na zarzuty negatywnego stanowiska jego kolegów w sprawie mulitlateralizmu odpowiada następująco: "Neokonserwatyści nie mają problemów z sojuszami. Przecież jest wiele różnych wielonarodowych instytucji( takich jak NArody Zjednoczone), które funkcjonują i mają prawo niezgadzać się ze stanowiskiem USA. Oczywiście są osoby w ramach Partii Republikańskiej, które mogą byc nazwane unilateralistami. Ci tradycyjni konserwatyści wierzą, że głównymi celami polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych powinny być, jak to redaktor George Will sformułował: "zachowanie suwerenności i wolności różnych akcji poprzez marginalizacje Narodów Zjednoczonych. Militarne interwencji powinny być dopuszczone tylko wtedy gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo narodowe USA a nie altruizm. Unikanie misji pokojowych, które ograniczły by możliwości wojska. A także należy się wystrzegać wszystkich niekonserwatywnych projektów jak "nation - building"(budowanie państwa). Dla kontrastu neokonserwatyści dążą przede wszystkim do przywódctwa USA w świecie  i zdają sobie sprawę, że koszty takiego zaangażowania(włączając misje pokojowe i nation - building) są tak wysokie, że Stany Zjednoczone potrzebują sojuszników do dzielenia sie brzemieniem. Z tych powodów neokonserwatyści silnie popierali rozszerzenie NATO i wysłanie sił sojuszniczych do Afganistanu  i Iraku. Jak większość konserwatystów, neokonserwatyści są wielce podejrzliwi wobec Narodów Zjednoczonych gdyż obawiają się ich antyamerykańskiego charakteru. Ale w przeciwieństwie do niektórych kolegów z prawicy popierają działania ONZ gdy wzmagają one bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. Niektórzy neokonserwatyści( wliczając również autora) są nawet skłonni do przekazania ONZ części władzy w Iraku aby więcej krajów włączyło się do sił koalicji."

   Oczywiście nie wszyscy przedstawiciele tego nurtu tak jednoznacznie popierają obecne zaangażowanie się USA w sprawy międzynarodowe. Jeden z wybitniejszych politologów Zbigniew Brzeziński, zaliczony przez pana Wiktora Osiatyńskiego do neokonserwatystów, jest tej wojnie przeciwny. Krytykuje Busha i jego administracje za błędną ocene sytuacji a także przypomina słowa Johan Quincy Adamsa " aby nie wyprawiac się za daleko w pogoni za złem". Taka opinia jest o tyle dziwna, że Brzeziński jako doradca ds bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta Cartera zdecydowanie sprzyjał pomocy udzielanej dla afagańskich bojowników w czasie interwencji Sowietów. Swoją postawę uzasadniał "niezwykle ważnym geopolitycznym położeniem Afganistanu , ze względu na ich bliskość z Iranem i Irakiem".() Część prawicowych komentatorów sugeruje, że niechęć Brzezińskiego do poczynań Busha wiąże się z jego nadzieją na otrzymanie stanowiska w ewentualnej administracji Johna Kerry'ego. Oczywiście nie można takich komentarzy traktować całkowicie poważniej , między innymi na niechęć tradycyjnej prawicy do tego wybitnego znawcy stosunków międzynarodowych, związanego jednak z Partią Demokratyczną. Brzeziński jako jeden z twórców tzw. " human rigths foreign policy" czyli polityki zagranicznej opartej na prawach człowieka nie oponuje przeciwko samej inwazji. Jego krytyka skupia się na sposobie w jaki George Bush pokierował Stany Zjednoczone i ich sojuszników w okresie poprzedzającym atak. Chodzi tu głównie o świadome podzielenie Europy na "starą" i " nową" jakie dokonał obecny sekretarz obrony Donald Rumsfeld i związane z taką postawą wygrywanie jednych państw przeciwko drugim. Pomimo sprzeciwu przeciwko rozwiązaniom zaprezentowanym przez Busha, Brzeziński zdaje sobie sprawę z niezwykle ważnego położenia Iraku. W swojej książce, pt. The Grand Chessboard: American Primacy and Its Geostrategic Imperatives( Wielka Szachownica: Amerykańskie przywódctwo i jego geostrategiczne cele) pisze następująco: Amerykańskim naczelnym interesem jest pomoc w zabezpieczeniu, że żadne pojedyńcze mocarstwo nie dojdzie do kontroli tego geopolitycznego rejonu oraz, że społeczność międzynardowa ma nieutrudniony  finansowy i ekonomiczny dostęp do tego rejonu świata." Autor wysuwa tu tezę, że "geopolityczny pluralizm"  będzie sprzyjał decydującej roli Ameryki w tym rejonie, tak pod względem ekonomicznym jak i militarnym. W przeciwieństwie do administracji Busha, Brzezinski zaleca wspólne działanie z innymi krajami, głównie europejskimi, wskazując na potrzebę szanowania sojuszu euroatlantyckiego.

     Oczywiście polityka zagraniczna w rozumieniu neokonserwatystów nie jest ograniczona jedynie do Bliskiego Wschodu. W oczach neokonserwatystów równie niebezpieczne dla USA jak i całego świata są krwawe rządy w Iranie i Korei Północnej. Zwracają oni uwagę na łatwość produkcji broni nuklearnej lub biologicznej i możliwość ich odsprzedania terrorystom. Świadczą o tym między innymi ostatnie doniesienia o zatrzymaniach licznych handlarzy uranem przemycanym z byłych republik radzieckich czy odrzucenie przez rząd w Phenianie porozumienia z  1994 roku. Tak negatywny stosunek do tych państw nie onzacza jednak, że neokonserwatyśći dążą do obalenia tyranii wyłącznie przy użyciu siły militarnej. Zarówno w przypadku Iraku jak i Iranu czy Korei Płn. pierwszą drogą do osiągnięcia celu jest dyplomacja. Porażka dyplomatów w sprawie Iraku nie wpływnie negatywnie dla działań niemilitarnych w pozostałych regionach świata. Wskazują tu na przykłady z okresu Zimnej Wojny. W konfrontacji z Sowietami poszczególne rządy mniej lub bardziej udanie kanałami dyplomatycznymi(zarówno oficjalnymi jak poprzez tzw. dyplomacje publiczną, czyli Radio Wolna Europa czy Głos Ameryki(The Voice of America)) podminowywała skostniałe struktury Związku Radzieckiego i jego satelitów. Wdrażana przez neokonserwatystów tzw. polityka "regime change" może wydawać się początkowo radykalna, lecz odnosi ona coraz większe skutki. Silna postawa dyplomatyczna i militarna są najskuteczniejszym sposobem zapobieżenia wojnie, z nuklearną włącznie. Niekończące się rokowania z krajami wspierającymi terrorystów dziłają wyłącznie na korzyść tych drugich. Kraje takie jak Libia, które przez dziesiątki lat zaliczane były do wrogów nr 1 całego cywilizowanego świata pod presją  obecnej administracji Stanów Zjednoczonych dobrowolnie się rozbrajają. Mało tego, Libia z jej przywódcą pułkownikiem Kadaffim włączyła się w pokojowe rozwiązanie sporów Izraela z Palestyńczykami.

   Środowisko neokonserwatystów zostało w ostatnim okresie poddane ogromnej fali krytyki. Media liberalne i lewicowe w swojej zapalczywości ścigania winnych dopuściły się wielu absurdalnych twierdzeń, jak czhoćby te o przekładaniu interesu Izraela nad interes Stanów Zjednoczonych. Jednak neokonserwatyści pozostają nieugięci. Nie wyrzekają się swoich ideałów i przeświadczeń , a wręcz coraz mocniej je akcentują. Takie pisma jak The National Interest czy The Public Interest, będące neokonserwatywnym forum, zdobywają coraz większą rzeszę czytelników. Nie trudno się dziwić gdy weżmie się pod uwagę obecne realia. Polityka finansowa Georga Busha, przynajmniej w aspektach popieranych  przez neokonserwatystów, daje oczekiwane rezultaty. W ciągu niespełna pół rokupowstało ponad milion nowych miejsc pracy, wynik, który byłby niemożliwy do uzyskania pod rządami lewicy czy liberałów z Partii Demokratycznej. Wielka obniżka podatków umożliwiła obywatelom inwestowanie we własne marzenia i zwiększyło dochód dla najbiedniejszych. Potęga militarna Stanów Zjednoczonych osiągnęłą poziom jak nigdy przedtem, poziom niemożliwy do osiągnięcia dla pozostałych mocarstw, jak Rosja czy Unia Europejska.

 Oczywiście nie wszystko może byc opisane w wyłącznie różowych barwach. W samych Stanach Zjednoczonych bez opieki medycznej pozostaje ok. 14 milionów obywateli nie objętych żadnym ubezpieczeniem. Przewodnia rola USA w świecie jest najtrudniejsza od czasów wojny w Wietnamie. Wartości, które niesie Ameryka zostają odrzucane nie tylko w krajach tradycyjnie niechętnych liberalnej demokracji jak Iran lecz również  w Niemczech czy Francji. Skandal z torturowaniem więzńiów w Abu Ghraib odbił się szerokim echem na całym świece. Co gorsza zaczęto wiązać te fakty z neokonserwatystami. Tygodnik New Yorker opublikował szeroki materiał na temat udziału najwyższych przedstawicieli rządu w sprawę maltretowania irackich więżniów. Autor, Seymour M. Hersh, który zasłynął z relacj z wojny w Wietnamie, oskarżył między innymi podsekretarza obrony ds wywiadu Stephena Cambona o stworzenie tajnej grupy  zwanej potocznie "sap" - special access program, której celem było wyłapywanie i przesłuchiwanie lub likwidowanie członków Al- Quedy i innych organizacji terrorystycznych. Cambone miał rozszerzyć uprawnienia sap także na Irak i więżniów z Abu Ghraib.Niedawno opublikowane zdjęcia zszokowały cały świat. Ameryka, która przez lata była symbolem wolności i demokracji stała się wrogiem publicznym numer jeden. Gorączka lewicowych działaczy doprowadziła nawet do tego, że za główne zagrożenie dla pokoju światowego mieszkańcy Europy Zachodniej uważają nie Al-Queadę czy Iran lecz Stany Zjednoczone i Izrael.

Mając świadomość pomyłek, które USA popełniły w stosunkach z Irakiem i państwami tzw. "starej Europy" trzeba pamiętać, że "Sprawcy ataków na Nowy Jork, Arabię Saudyjską nie przeprosili ofiar tych skrytobujczych działań. Nie przeprosili  również ci, którzy zabijają niewinne osoby i żołnierzy koalicji niosących pokój w Iraku. My, Amerykanie, jesteśmy inni. Dlatego przepraszamy."

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl