Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / Dokąd zmierza Litwa?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
16-10-2010

 

21-08-2010

  Pierwsza wizyta Komorowskiego

11-03-2010

  Prezydent na Litwie

21-01-2010

 

12-07-2009

 

18-05-2009

 

17-05-2009

  Wybory na Litwie

+ zobacz więcej

Dokąd zmierza Litwa? 

13-10-2004

  Autor: Bartłomiej Telejko

W niedzielę odbyły się na Litwie wybory parlamentarne. Wyniki głosowania dla nikogo nie były zaskoczeniem. Największe poparcie zdobyła głosząca populistyczne hasła Partia Pracy Wiktora Uspaskicha, rosyjskiego biznesmena z litewskim paszportem. Pierwsze komentarze są bardzo gorące. Ludzie zadają sobie pytanie: Jak to możliwe, że ugrupowanie, którego przywódca ma problemy z poprawnym formułowaniem zdań w języku litewskim, wygrywa na Litwie właśnie wyścig do parlamentu?

 

 

Żeby poznać odpowiedź na wyżej postawione pytanie trzeba jasno powiedzieć jakie poglądy reprezentuje Wiktor Uspaskich. Nie jest to bowiem człowiek, który jest na Litwie postacią nieznaną. Wielu politologów wspominało o tym, że będzie chciał zaistnieć na politycznej scenie. Rola bogacza przestała mu bowiem wystarczać.

Jakimi postulatami udało mu się jednak przekonać do siebie tak ogromna liczbę wyborców? Odpowiedź jest prosta. Studiując program Partii Pracy możemy w nim znaleźć obietnice zwiększenia zarobków, podwyższenia emerytur oraz wzrostu poziomu życia najuboższych. Typowe populistyczne hasła, które działają jednak na wyobraźnię Litwinów. Mimo utrzymujących się na dość wysokim poziomie wskaźników gospodarczych naród litewski narzeka na ciężką sytuację życiową. Problem polega bowiem na tym, że dobre wyniki statystyk nie przekładają się na poprawę losu przeciętnego Litwina, a także nie wpływają na spadek bezrobocia, które nadal oscyluje w granicach 11 proc. Litwinom tymczasem zaczyna brakować cierpliwości i chcą jak najszybszych zmian na lepsze. Program wyborczy partii Upsaskicha coś takiego właśnie obiecuje. Niestety, nawet z doświadczeń własnego podwórka wiemy, że ekonomicznych reform nie da się tak łatwo i bezboleśnie przeprowadzić.

Zdaje sobie z tego sprawę również Zachód, który zastanawia się, w którą stronę podąży teraz Litwa. Czy będzie dalej kontynuować trudne i wymagające jeszcze wielu wyrzeczeń gospodarcze reformy oraz współpracę z zachodnim światem, czy też niesiona na fali populistycznych haseł obierze kurs prorosyjski? Bo nikt nie ma wątpliwości, że Wiktor Upsaskich jest politykiem ceniącym sobie dobre stosunki z Moskwą. Swoją fortunę zbił na sprzedaży na Litwie rosyjskiego gazu. Media doszukują się jego kontaktów z rosyjskim Gazpromem. Pytanie więc jak bardzo bliską współpracę chce Upsaskich nawiązać z Rosją?

Sam zainteresowany mówi, że polityka zagraniczna niespecjalnie go interesuje. W noc powyborczą złożył jednak deklarację, że jego partia nie zamierza zmieniać kursu jaki obrała Litwa. Będzie więc dążyć do utrwalenia pozycji kraju w Unii Europejskiej i NATO. Zapowiedział również, że w nowym rządzie pozostawi możliwość wyboru szefów MSZ i MON prozachodniemu prezydentowi Valdemusowi Adamkusowi. Wydaje się, że rzeczywiście Litwa jest już na tyle głęboko zakorzeniona w europejskich strukturach politycznych i militarnych, że nie zaprzestanie współpracy z Zachodem. Poza tym na kontynuację tego kierunku polityki zagranicznej będzie nalegać prezydent Adamkus.

Jest jeszcze jeden ważny czynnik, o którym należy wspomnieć omawiając obecną sytuację Litwy. Mimo wygrania wyborów parlamentarnych Partia Pracy (zdobyła ona 28,6 proc. głosów) nie będzie mogła rządzić samodzielnie. Musi szukać koalicjanta. Pesymistyczny scenariusz, zakładający nazbyt bliskie kontakty Litwy z Rosją, byłby możliwy tylko wtedy gdyby koalicja zawiązała się pomiędzy Partią Pracy a dwoma pozostałymi populistycznymi i uznawanymi za prorosyjskie ugrupowaniami - koalicją pozbawionego władzy prezydenta Rolandasa Paksasa (11,7 proc.) oraz lewicowo-chłopską partią byłej premier Kazimiery Prunskiene (7,2 proc.). Jednak sam Uspaskich wykluczył taki przebieg wypadków, odrzucając możliwość utworzenia rządu z koalicją Paksasa. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że będzie szukał porozumienia z dotychczas rządzącymi socjaldemokratami i socjalliberałami (20,66 proc.), którzy również wykazują prozachodnie sympatie.

Druga tura wyborów na Litwie odbędzie się za niecałe 2 tygodnie. Wtedy też poznamy ostateczne wyniki. Jest to spowodowane przez skomplikowaną ordynację wyborczą obowiązującą na Litwie. Otóż do parlamentu litewskiego tylko 70 posłów wybieranych jest z list partyjnych. Reszta staje do rywalizacji w jednomandatowych okręgach wyborczych. Żeby dostać się do parlamentu kandydat w danym okręgu musi zebrać ponad 50 proc. głosów wyborców. Wielu politykom nie udało się tego uczynić w pierwszej turze. Zapowiada się więc ostra walka. Nie należy jednak spodziewać się tego, że sytuacja ulegnie diametralnej zmianie. Nawet w przypadku przegranej drugiej tury wyborów partia Upsaskicha pozostanie liczącą się siłą polityczną. Prawdopodobnie ostatecznego zwycięstwa nikt nie zdoła mu już wydrzeć. Świat musi się powoli przyzwyczajać do nowej sytuacji, którą zastanie na Litwie już za niedługo. Czego może się spodziewać po Wiktorze Upsaskichu i jak będzie wyglądała Litwa pod rządami jego partii? Tego nie wiedzą do końca nawet sami Litwini.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl