Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Historia kołem się toczy               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Historia kołem się toczy 

15-02-2003

  Autor: Aleksander Wojtala

Mija tydzień od rozpoczęcia prac sejmowej komisji, która ma wyjaśnić aferę Rywina. Zastanowić się można, czy to dużo. W dobie nowoczesnych mediów elektronicznych kilka minut to bardzo długi okres. Zrobienie elektryzującego materiału z ostatniej chwili jest tym, na co dziennikarz oczekuje przez całą karierę. W polityce sprawy toczą się zazwyczaj trochę wolniej. Kampanie wyborcze ciągną się tygodniami (często morderczymi!), zaś decyzje w procesie legislacyjnym także nie nadążają z reguły za rozwojem rzeczywistości. Na styku tych dwóch sfer procesy mają się zazwyczaj tak, że “sprawa” toczy się swoim dziennikarsko-śledczym trybem przez pewien czas, by potem eksplodować pociągając za sobą kolejne wydarzenia z dziedziny dochodzeniowej i sądowej. Nie bywa raczej tak, że publikacja oskarżeń nawet bardzo poważnego kalibru jest jak wybuch jądrowy zmiatający ze sceny skorumpowanych, albo w inny sposób skompromitowanych niefortunnych przedstawicieli narodu. Jest raczej jak fajerwerk – widowiskowy, acz bezpośrednio nieszkodliwy. Dobitnie świadczy o tym na przykład afera Watergate (w której nie wszystkie wątki do dziś wyjaśniono), która ciągnęła się przez dwa lata i dwa miesiące. Tyle bowiem czasu minęło od włamania do siedziby Demokratów do ustąpienia Nixona.

 

 

Pierwsze przesłuchania przed komisją sejmową nie przyniosły zasadniczo żadnych rewelacji. Największe zainteresowanie wzbudziły chyba oskarżenia kierowane przez Michnika pod adresem telewizji publicznej, oraz rola w całej sprawie prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, pod adresem którego padły bezpośrednie zarzuty bardzo ciężkiego kalibru. Wniosek komisji o zawieszenie prezesa skierowany do zarządu telewizji został rozpatrzony na piątkowym posiedzeniu (14 lutego). Niemożliwość wcześniejszego zwołania zarządu jeden z jego członków tłumaczył trudnościami związanymi z szybkim stawieniem się wszystkich członków tego organu w Warszawie. Wiadomo – śnieżyce, kiepskie połączenia telefoniczne, brak dostępu do sieci, etc. A to wszystko w zarządzie największej w kraju firmy telewizyjnej. Zresztą nawet gdyby telewizja dysponowała nowoczesną techniką – nie mówię już o wideokonferencji, ale chociaż o wielostronnym połączeniu telefonicznym – i jej rada nadzorcza zebrałaby się wcześniej, decyzja byłaby taka sama. Pan Kwaiatkowski pozostanie na swoim stanowisku. Naturalnie jemu samemu nigdy nie przyszłoby do głowy żeby z godnością oskarżonego (co przecież nie znaczy winnego!) zawiesić sprawowanie swej funkcji dobrowolnie. Maksimum jego dobrej woli to urlop. Cóż dobre i to. Chociaż dzisiejsza decyzja rady nadzorczej TVP może potwierdzać tezę, że to nie rada Kwiatkowskiego, ale Kwiatkowski radę mógłby co najwyżej zawiesić.

Komisja sejmowa może wnioskować, co przydatne jest o tyle, że wskazuje drogę bezradnej prokuraturze, której przez miesiąc do głowy nie przyszło, żeby przeszukać mieszkanie Rywina. Wątpię, żeby tam można było cokolwiek znaleźć – może parę kotów za kanapą, ale raczej nie poufny list od pana X z SLD z passusem w stylu: “Lewku zrób mi przysługę i zapytaj Michnika, czy nie zachciałby nam ...”. Dobrze jednak, że chociaż komisja wykazuje się energią, nawet jeśli celem jej poszczególnych członków jest pokazanie się z jak najlepszej strony. Oczywiście dla swoich wyborców.

Na słowa pochwały zasłużył Marszałek Nałęcz, który potrafi jak się zdaje wziąć gdy trzeba szanownych posłów w kraby i nie pozwala wpaść w zdradzieckie tryby dyskusji o niczym i nienajszczęśliwszych wniosków porządkowych.

Po co ten Michnik wywlekał całą sprawę na światło dzienne? – pytają ludzie z nutką współczucia dla Redaktora, z odcieniem rezygnacji, że przecież i tak nic z tego nie będzie, a może ze złością, bo oto jeden z przedstawicieli mrocznego establishmentu oskarża nagle swego kolegę, a nam szaraczkom jak był kiepsko, tak jest nadal. Nie zastanawiają się raczej nad sensem tego co się dzieje. To prawda Michnik mógł sprawę zatrzymać dla siebie (sprzątnąć pod dywan), odprawić Rywina i przemilczeć rzecz całą, jak to miało miejsce w kilku wcześniejszych przypadkach. Wcześniej jednak w grę nie wchodziła kwestia kupowania ustaw, a więc podważania procedur demokratycznego państwa prawa, w którym ustawy nie są uchwalane na życzenie tego, lub owego obywatela, lecz w celu realizacji wspólnego dobra. Tu właśnie leży sedno sprawy! Dobro państwa to nie jest utopia, to nie jest mrzonka, lecz codzienność. Dobro państwa to system prawny, który pozwala w sposób swobodny i twórczy funkcjonować jednostce na równych prawach z innymi jednostkami. To prawo, które nikogo nie dyskryminuje i nikomu nie daje przywilejów tylko z tytułu przynależności do określonej grupy. Taka sytuacja nazywa się oligarchią, i jest degeneracją demokracji. Przeciwko wkraczaniu Polski na tę drogę zaprotestował Michnik nagrywając rozmowę z Rywinem i nie pozwalając sprawie umrzeć naturalną śmiercią. Na to, by pójść taką drogą – a nie jest ona łatwa, bo faktycznie oskarżenia o współodpowiedzialność w aferze dotykają Michnika, zaś znoszenie nieprawdopodobnie długich przesłuchań i powtarzanie wciąż tego samego wymaga nie lada cierpliwości i determinacji – nie każdego stać. Tak jak dwadzieścia lat temu nie każdego stać było na to żeby sprzeciwić się władzy i iść do więzienia, być może na długie lata, bo przecież nikt wówczas nie udzielał gwarancji, że PRL skończy się za osiem lat. Michnik miał tę straceńczą odwagę – przesiedział w więzieniach prawie sześć lat! Dziś większość tych, którzy wówczas aktywnie popierali przewodnią siłę narodu – PZPR ma za zadanie osądzić Rywina powołującego się na grupę powiązana z SLD. I ci sami ludzie przesłuchują Michnika – oto paradoks historii. Dobrze, że tym razem Michnik nie jest oskarżonym.


Autor: Wojciech Woźniak
wojciechw@tenbit.pl


 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl