Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Z Księżyca na Ziemię               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Z Księżyca na Ziemię 

16-02-2003

  Autor: Aleksander Wojtala

Uczestniczyłem kiedyś w wykładzie dla studentów pierwszego roku administracji publicznej z zakresu bodajże prawoznawstwa. Jako że był to jeden z pierwszych wykładów tematyka skupiła się na idealnych modelach systemu prawnego. Wygłaszająca wykład asystentka przedstawiła zarys idealnego systemu prawnego, który – co nie dziwi – wydał się studentom rzeczywiście genialnym rozwiązaniem. Wtedy właśnie pchnięty młodzieńczą naiwnością słuchacz zadał niewinne w swej treści pytanie: “Skoro ten system jest taki dobry, to dlaczego nie wprowadza się go w życie?” Konsternacja prowadzącej wykład była oczywista, a jej odpowiedź jedyna możliwa: “bo to jest ideał”.

 

 

Ideały to abstrakcyjne modele, wyniki twórczej pracy intelektu, skupiające w sobie to, co najlepszego można sobie wyobrazić w danej kwestii. W idealnym systemie prawa wszyscy dotrzymują umów i wszyscy zawierają umowy w dobrej wierze, żeby użyć najbardziej oczywistych przykładów. Ale to są wyabstrahowane schematy, które można pojmować co najwyżej jako cele, zaś dążenie do nich uczynić nigdy niekończącym się wysiłkiem. Stąd ogromnie istotna rola ideałów, które wyznaczają sens ludzkiej egzystencji, porządkując jednocześnie otaczający nas świat.

Trzeba wszak uważać, żeby w miejsce ideałów nie stawiać bałwanów, które tylko z pozoru wydają się wspaniałe, silne i godne czci. Łatwość, z jaką ludzie zbaczają na tę drogę, zdaje się tłumaczyć charakterystycznym dla ludzkiej natury dążeniem do ułatwiania sobie życia, a taka postawa – niestety – wiedzie czasami do upraszczania rzeczywistości. Zbyt często dążenie do Prawdy zamienia się w poszukiwanie rozwiązania. Fetysz prostego rozwiązania staje się coraz powszechniejszy w epoce, która każe nam pędzić od wydarzenia do wydarzenia, nie dając czasu na rozważenie tego, czego jesteśmy świadkami.

Pomysł zastąpienia kas chorych Narodowym Funduszem Zdrowia jest próbą powrotu do tego, co praktykowano w Polsce przez lata PRL i to już ów koncept dyskwalifikuje. Pomysł zalegalizowania łapówek dla lekarzy jest po prostu kuriozalny i można go chyba pojąć tylko jako prowokację zmierzającą do wywołania dyskusji o sprywatyzowaniu służby zdrowia w Polsce. Może już czas podjąć taką dyskusję, może czas rozpocząć pracę nad budową nowego systemu opieki zdrowotnej. Regionalne kasy chorych na pewno nie są najlepszym pomysłem, lepsze są jednak od centralnego zarządu. Funkcjonowanie szpitali w rzeczywistości wolnorynkowej również nie jest fikcją. W przedświątecznej zdaje się “Polityce” pomieszczono artykuł, w którym opisano kilka szpitali radzących sobie całkiem dobrze w warunkach rynkowych. Chcieć to móc – można by zakrzyknąć. Może więc należało iść tą drogą? Wyznaczyć sobie cel: żeby składka płacona przez zwykłego obywatela z grubsza odpowiadała temu, czego może się on spodziewać ze strony służby zdrowia. Zbliżyć się więc należy do modelu, który proponuje p. Konrad Kaptur w swoim tekście “Księżycowy pomysł” (e-polityka 2003-02-04). Autor jest zwolennikiem prywatnych kas chorych, pozostających pod społeczną kontrolą. Na pierwszy rzut oka pomysł niezły, wręcz idealne rozwiązanie. No właśnie – idealne. Pomijam już kwestię prób przejścia od państwowej służby zdrowia do systemu prywatnego, ale zastanawiam się, jak autor wyobraża sobie utrzymanie szpitali, pogotowia, pielęgniarek, hospicjów... tych wszystkich instytucji, których celem nie jest – jak w przypadku sklepu – obsługa bieżących potrzeb klienta dysponującego pieniędzmi na swoje potrzeby. Wszak podążając konsekwentnie tropem myślenia p. Konrada, idziemy według jego projektu do lekarza wtedy, gdy nas na to stać, gdy opłacamy składkę do naszej prywatnej kasy chorych. A co jeśli nas na takową składkę nie stać? Kto za nas zapłaci, kto zapłaci za tych, którzy są w wieku na wszelkie dolegliwości podatnym, a którzy dotychczas nie płacili – co oczywiste – na swoje kasy chorych? Podobne pytania można i trzeba mnożyć, bo to one wyznaczają dystans pomiędzy idealnymi konceptami a rzeczywistością. Próby znalezienia na nie odpowiedzi chronią przed zapędzaniem się w oazy prościutkich rozwiązań, gdzie na wszystko są recepty.

Koleżeńskie układy dzierżycieli władzy w Polsce są, być może, przeszkodą w realizacji rozsądnej reformy służby zdrowia, ale równie istotną przeszkodą stać się mogą pomysły, których jedyną zaletą jest to, że można je wymyślić w jeden wieczór.

Na koniec jeszcze jedna kwestia. Dotycząca już nie stylu budowy nowych rozwiązań, lecz samej treści pomysłu p. Konrada. Wydaje się, że propozycja przezeń zaprezentowana (choć jest tylko szkicem) ma jeden szalenie poważny mankament przekreślający to, co wymyślono w ubiegłym wieku w odpowiedzi na totalizm państwowy z jednej i kolektywizm z drugiej strony. P. Konrad zapomina o solidaryzmie społecznym, zapomina, że byli, są i będą ludzie, którzy mimo swych najszczerszych chęci i największych wysiłków nie zdobędą wystarczających środków na zapewnienie sobie takich zasobów finansowych, które pozwolą na opłacanie składek do prywatnych kas chorych. Tym ludziom trzeba zapewnić pomoc. Zająć się tym ma obowiązek państwo. Choćby więc na głowie stawać, nie można rezygnować z państwowej służby zdrowia. Dlatego nawet po wprowadzeniu prywatnych kas chorych trzeba będzie płacić składki czy podatki na utrzymanie państwowych szpitali, ale także szpitali akademii medycznych, instytutów naukowych związanych z medycyną – dlatego, że jest to w interesie państwa, zaś państwo to wszak my. Ostrożnie więc z księżycowymi pomysłami, pamiętać trzeba, że ich blask jest tylko światłem odbitym.


Autor: Wojciech Woźniak
wojciechw@tenbit.pl


 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl