Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / Demokracja po białorusku               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
04-11-2011

 

30-09-2011

 

12-08-2011

 

19-12-2010

 

11-12-2010

 

22-06-2010

 

19-06-2010

 

+ zobacz więcej

Demokracja po białorusku 

14-09-2004

  Autor: Agata Lis

7 września 2004 obywatele Białorusi dowiedzieli się, że 17 października pójdą zagłosować w referendum. Będzie to trzecie referendum od uzyskania przez to państwo niepodległości i trzecie zainicjowane przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę. Białorusini decyzje dotyczące ważny spraw kraju podejmują w sposób demokratyczny. Mniejsza o to, że to decyzje ograniczające demokrację.

 

 

Aleksander Łukaszenko, który jest prezydentem Białorusi od 1994 roku, zdaje się, lubi nim być. W orędziu z 7 września wezwał naród, by ten zezwolił mu na wzięcie udziału w wyborach prezydenckich po raz trzeci. Kadencja upływa w 2006 roku, a Łukaszenko nie ma prawa walczyć kolejny raz o urząd głowy państwa. Zabrania mu tego konstytucja. Prezydent najwidoczniej jest zdeterminowany i postanowił obejść prawo. Alarm podniósł Białoruski Komitet Helsiński, który uznał sam sposób ewentualnego dopuszczenia Łukaszenki do wyborów za nielegalny. Prawo na Białorusi nie pozwala na podejmowanie decyzji dotyczących urzędu prezydenta w drodze referendum. To będzie jawne złamanie konstytucji właściwie przez cały naród.

Jeżeli większość obywateli zgodzi się na udział Łukaszenki w kolejnych wyborach prezydenckich, w praktyce oznaczać to będzie zgodę na kandydowanie we wszystkich następnych. W perspektywie czasu może to być także zgoda na dożywotnie sprawowanie urzędu. Opozycja na Białorusi nie ma wątpliwości, że jeśli referendum przejdzie, wyniki następnych wyborów prezydenckich zostaną sfałszowane. Pojawiają się też głosy, że samo referendum będzie manipulacją. Tego nie można wykluczyć. Czyżby białoruska demokracja była w odwrocie?

Paradoks polega na tym, że tak na prawdę od dawna owa białoruska demokracja nie posuwała się naprzód. Od 1996 roku, kiedy to odbyło się referendum, po którym rozszerzono uprawnienia prezydenta, trwa regres. Już wtedy nie można było mówić o demokracji skoro prezydent miał prawo odwoływać ministrów, gdy tylko miał na to ochotę. Łukaszenko rządził tą raczkującą demokracją tak jak umiał; a jest przecież komunistą. Związał Białoruś z Rosją, bo tak było bardziej "po staremu"; zapewnił sobie, jako prezydentowi, szersze pole politycznego manewru, bo dla niego to oczywiste, że tak powinien wyglądać układ sił; kolejny ruch to konsekwencja poprzedniego - osiągnął władzę nie dla następnego prezydenta, ale dla siebie i chce ją zachować.

Następny paradoks to fakt, iż w zasadzie metodą demokratyczną Białorusini pozbawiają się demokracji. Można by stwierdzić, że skoro naród coś zdecydował, to jest to legalne i prawnie wiążące. Pytanie czy naród ma wybór? Referendum odbędzie się na pewno; nie wiadomo, jaka będzie frekwencja i jaki będzie wynik. Prezydent poprzez nadane mu wcześniej uprawnienia rozpisał referendum. W innym kraju sam sposób zmiany przepisów budziłby duże zastrzeżenia, nie mówiąc o wątpliwościach natury konstytucyjnej. Łukaszenko zyska argument w walce z przeciwnikami; zmiana ustawy zasadniczej z udziałem narodu stawia go w dobrym świetle w oczach opinii publicznej. Nie będzie ważne, że była to zmiana nielegalna lub bez debaty politycznej. Ważne będzie jak i kto ją przeprowadził. Prezydent ukształtowany przez dawny system polityczny, sprytnie wykorzystuje mechanizmy nowego, by rządzić mimo wszystko po staremu.

Naiwnością byłoby wierzyć, iż referendum obejdzie się bez fałszerstw i manipulacji przy głosach. Dekada Aleksandra Łukaszenki prawdopodobnie przedłuży się zatem pod patronatem Rosji o kilka ładnych lat. 

W białoruskiej demokracji naród rzeczywiście decyduje o wielu sprawach, wcześniej jednakże decyduje prezydent.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl