Rozmowa z eurodeputowanym Bogusławem Sonikiem (PO)

05-07-2005

Autor: Bogusław Sonik

SonikPolityka Castro zawsze polegała na tym, żeby stworzyć silne państwo policyjne, w biedzie i nędzy jeszcze lepiej kontroluje się ludzi. UE okazała niekonsekwencję, więc każda słabość, czyli zniesienie sankcji jest traktowana przez Fidela jako zachęta do prowadzenia bezkarnej polityki.

Dlaczego Fidel Castro wystraszył się paru eurodeputowanych i dziennikarzy z Polski, nie sądził chyba, że go obalą?

  • To jest rewolucyjna czujność. Myślę, że to nawet rutynowe zachowanie. Sam Fidel wie jak zdobył władzę. W końcu też z małą grupką wylądował na Kubie i użyli wszelkich środków medialnych, łącznie z amerykańską prasą, dzięki której zdobyli popularność. Tak więc wie doskonale, że do wybuchu rewolucji czasami niewiele potrzeba. Woli być ostrożny. Dlatego jest tak dobrze rozbudowana policja polityczna, kontrolowanie wszystkiego. To pewno stąd się bierze, a oprócz tego Fidel ma swoje humory. Tak jak parę lat temu po wizycie Papieża nastąpiło pewne rozluźnienie, a potem znowu zamknięcie ludzi do więzień.

Jak wygląda sytuacja praw człowieka na Kubie?

  • Na Kubie wszystko jest koncesjonowane, począwszy od żywności na kartki, również kontroluje się internet. W 2003 roku wsadzono do więzienia siedemdziesięciu kilki głównych opozycjonistów i skazano ich na wyroki od kilku lat do dwudziestu kilku lat więzienia. Jest to ewidentna próba zastraszenia. Siatka donosicielstwa jest bardzo dobrze rozbudowana, zaś tak zwane „komitety rewolucyjne” to jest próba kontrolowania tego, co ludzie mówią, myślą i strach oraz zastraszenie.

Można zatem stwierdzić, że Kuba jest otwarta dla turystów, ale nie dla ludzi którzy chcieli by mówić, że źle się tam dzieje.

  • Tak. Fidel stworzył turystykę ze względów ekonomicznych, bo przecież tam Związek Radziecki dopłacał do gospodarki kubańskiej około 3 miliardów dolarów rocznie. W momencie, kiedy pieniądze z ZSRR przestały dopływać, runął przemysł cukrowy, a Castro szukał innego wyjścia. Stworzony został przemysł turystyczny, który jest opanowany przez nomenklaturę komunistyczną (kubańską). Są to izolowane enklawy. Ja 4 lata temu odwiedziłem taką enklawę pod Santiago de Cuba, to jest pilnowane przez policjantów miejsce, nikt tam nie ma wstępu, nie ma plaż mieszanych (tzn. cudzoziemców i Kubańczyków). Można wynająć auto i przejechać się po Kubie, dopuszczalna jest ciekawość turystyczna. W momencie gdyby próbował pan nawiązać jakiekolwiek kontakty, natychmiast jest się namierzonym i wyrzucanym.

Czy nie jest tak, że Castro poczuł się na nowo mocny, kiedy Unia Europejska zniosła wobec niego sankcje?

  • Dokładnie tak. Jego polityka zawsze polegała na tym, żeby stworzyć silne państwo policyjne, w biedzie i nędzy jeszcze lepiej kontroluje się ludzi. UE okazała niekonsekwencję, więc każda słabość, czyli zniesienie sankcji jest traktowana przez Fidela jako zachęta do prowadzenia bezkarnej polityki.

A jaki wpływ na zniesienie tych sankcji miało „pokolenie 68”, które nie uważa Fidela za potwora, a posiada teraz wpływy w strukturach UE?

  • Oczywiście mówienie o relacjach z Kubą to przez wiele lat, było mówienie o pewnym micie. Mit rewolucji, która wygrała, pewne jej ikony; Che Guevara, Fidel z cygarem i to było takie natchnienie dla „68 roku”. To jakoś jeszcze tam pokutuje, chociaż te ostatnie więzienia, skazania na 1450 lat, chyba całkowicie ten mit przekreśliły. Pod naciskiem Zaporeto znoszone są sankcje i prowadzona łagodna polityka wobec Kuby. Dodam jeszcze, że Kuba nie wypracowała żadnego modelu społecznego, który byłby do upowszechnienia w Ameryce Łacińskiej, to paradoksalnie w Chile wypracowano jakiś model gospodarczy. Natomiast Kuba była jednym z najbogatszych krajów Ameryki Łacińskiej. W 1958 roku było tam najwięcej samochodów na mieszkańca, mieszkańcy posiadali kolorową telewizje, mimo biedy na wsi dochód na mieszkańca był większy niż w Hiszpanii. Z takiego punktu startowała Kuba, w chwili, gdy rewolucję zrobił Fidel Castro i doprowadził to państwo do konkretnej ruiny.

Być może jest tak, że cały świat czeka na śmierć Fidela Castro.

  • Tak, jest taka atmosfera bezradności, beznadziei, braku wiary, że może się coś zmienić, póki on żyje. Są natomiast gorsze prognozy, które mówią, że ta nomenklatura i jego brat Raul Castro uwłaszcza się w tej chwili. Lepiej jednak, żeby mieli kawałek Kuby po śmierci Castro niż cała Kubę.

Skoro poruszyliśmy sprawy związane z UE to warto do tego wrócić na gruncie naszego kraju. Czy nie uważa pan, że polityka prezydenta i premiera po fiasku referendum konstytucyjnego w UE, była bardzo nieudolna?

  • Polityka wobec traktatu i uparte głoszenie przeprowadzenia referendum to usilne trzymanie się projektu, jaki na kampanie wyborczą miała lewica wraz z Partią Demokratyczna. To idealny moment - ma pan pieniądze na kampanie europejską, prowadzi pan szereg spotkań wokół konstytucji, a jednocześnie są to spotkania wyborcze, pokazanie się w świetle reflektorów, jako jedyny miłośnik Europy. Dlatego trzymają się tak kurczowo tej idei referendum.

Mimo wszystko trudno byłoby teraz dokonać podziału podobnego jak podczas referendum o przystąpieniu do UE. Nie podzieli się sceny politycznej na oświeconych i ciemnotę. Przeciw konstytucji jest PiS i część Platformy Obywatelskiej.

  • Tak, ale niech pan popatrzy, o co grałaby ta ekipa. Partia Demokratyczna i SLD ocierają się w sondażach opinii wyborczej o próg, a zatem jest to gra o każdy punkt procentowy. Postawienie kampanii na Europęto przyciągnięcie paru procent.

Po fiasku nad wspólnym budżetem Europa zaczyna się zmieniać. Czyżby zamieniała się we wspólnotę państw egoistycznych?

  • Tego jeszcze niewiadomo, tu bym poczekał. Wyniki referendum przestraszyły przywódców bogatych państw. Jedynym, który próbuje coś zrobić jest Tony Blair. Mówi to jest okazja do głębokich reform, bo dalej tego nie można kontynuować, trzeba lepiej wydawać pieniądze. To z jednej strony strach kontynentalny, a z drugiej strony specyficzne angielskie podejście do Europy i oczywiście coś z egoizmu, który jest powodowany strachem przed wyborcami i słabym rozwojem gospodarczym. Te mechanizmy się zarysowały, ale nie przekreślałbym jeszcze całkiem wspólnej polityki europejskiej. Najbliższe parę miesięcy to pokaże.

Jak ocenia pan pracę polskich eurodeputowanych? Ilu z nich jest przygotowanych do pełnienia tej funkcji?

  • Pół na pół. Część eurodeputowanych z „egzotycznych” nacjonalistycznych ugrupowań, połączonych z eurosceptykami z Francji i Anglii robią manifestacje głównie na pożytek polityki zewnętrznej w kraju. Liga nie jest specjalnie zainteresowana innym dyskursem niż antyeuropejskość. Zasadą dobrego funkcjonowania w parlamencie europejskim jest podział na podstawowe frakcje polityczne. Tylko członkostwo w trzech dużych frakcjach (chadeckiej, socjalistycznej i liberalnej) daje możliwość wpływów. Słabością polskich eurodeputowanych jest ich rozdrobnienie. Gdybyśmy byli bardziej zwarci mielibyśmy większą siłę.

Co uważa pan w swej działalności eurodeputowanego za największy sukces?

  • Starałem się od samego początku włączyć w prace parlamentu i poznać mechanizmy w nim funkcjonujące w związku z tym szedłem wszystkimi ścieżkami, które są możliwe w Parlamencie Europejskim. Wystąpienia na plenum, opracowywanie raportów, podejmowanie oświadczeń pisemnych, także pisanie rezolucji, zadawanie pytań do Komisji. Największym osobistym sukcesem było to, że mam na tyle wyrobioną pozycje, że zostałem wyznaczony w imieniu naszej partii do negocjowania tej słynnej rezolucji dotyczącej 60 – lecia wyzwolenia obozu w Auchwitz i tam miałem możliwość wykorzystania swojej wiedzy. Tam udało mi się przeprowadzić korzystne dla Polski zapisy. Więc to jest mój najbardziej spektakularny sukces. Chociaż nie udało się przedłużyć sankcji wobec Kuby to dzięki temu, że zostaliśmy z niej wydaleni i jaki miało to rozgłos medialny i polityczny to myślę że będzie to miało jeszcze jakieś znaczenie. Udało się doprowadzić do debaty w Parlamencie na temat Kuby. Następnym razem nie odpuścimy tak łatwo sprawy sankcji wobec Fidela Castro. Mimo wszystko to państwa narodowe mają najwięcej do powiedzenia w Unii poprzez Radę Europejską.

Dziękuję za rozmowę

Dla e-Polityki rozmawiał Eryk Kozieł


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.