Wyjątkiem są spontaniczne, pełne smutku i cierpienia relacje samych więźniów z Władysławem Bartoszewskim na czele. Nie boją się oni personifikować zła, nie przemilczają prawdy i wszelakich fałszerstw historii. Ich słowa odgrywają niebagatelną rolę w przekazywaniu z pokolenia na pokolenie prawdy o holocauście, który jeśli będzie pamiętany, może się nie powtórzyć.
Z wielką trwogą więc odebrałem przemówienie prezydenta Rosji Władimira Putina, które będąc nie tylko cynicznym, w sposób niezauważalny dla szerokiego grona odbiorców, szczególnie młodych, mijało się z prawdą historyczną. Prawdą, która jak powtarzam, jest jedynym warunkiem zrozumienia zbrodni wojennych i ich jakże ważnej przestrogi dla kolejnych generacji ludzkości. Putin nie tylko ostentacyjnie spóźnił się na pierwszą część uroczystości tłumacząc się złymi warunkami pogodowymi, ale również wykorzystał możliwość porównania holocaustu do współczesnego terroryzmu, argumentując i usprawiedliwiając tym samym własną wizję gry politycznej. Mówiąc o wyzwoleniu obozu zwrócił uwagę na wielkie straty Armii Czerwonej, bez której pokonanie hitlerowców byłoby niemożliwe. Akcentując ogromne wysiłki Związku Radzieckiego w wojnie przeciw nazistom, przemilczał jednak fakt początkowego sojuszu z nimi. Nie zawahał się w cynicznym stylu wychwalać zasług swojego narodu nie wspominając ani słowem o wciąż drażliwej sprawie Katynia. Nie odważył się w końcu przełamać historycznego tabu związanego z archipelagiem GUŁag, siecią obozów, które wykorzystawszy więźnia do maksimum pozbywały się go jednym strzałem.
W obliczu tak wielkich przemilczeń i przeinaczeń ze strony rosyjskiej należy zadać sobie pytanie czy aby jest to rzeczywiście demokratyczny kraj? Jednym z wyznaczników totalitaryzmu jest nie nazywanie rzeczy po imieniu. Putin przemilczał owo imię. Wystąpił w aureoli zwycięzcy, któremu cały świat winien jest podziękowanie i sojusz w walce ze "współczesnym holocaustem"- terroryzmem.
W świecie, w którym co czwarty Brytyjczyk nie słyszał nigdy o holocauście, a co drugi Amerykanin nie wierzy w to, że miał on w ogóle miejsce (tyle samo Amerykanów wierzy natomiast w istnienie UFO) wszelkie przemilczenia prawdy historycznej i to tak brutalnej, nie mogą być akceptowane. Ludzie muszą mieć świadomość swojej przeszłości nawet, jeżeli była ona tragiczna. Jesteśmy tego winni nie tylko ofiarom wojennych zbrodni, ale również naszym dzieciom. Świadomości takiej jednak nie zbuduje się na przemówieniach podobnych do tego, jakim "poszczycił się" Władimir Putin na obchodach 60. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau.