Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / 103,6% poparcia z Leninem w tle               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
09-01-2006

 

24-05-2008

 

10-01-2007

 

27-05-2006

  Organizacja na rzecz Demokracji i Rozwoju Ekonomicznego

+ zobacz więcej

103,6% poparcia z Leninem w tle 

02-10-2004

  Autor: Michał Potocki

Wszechobecna bieda. Pomnik Lenina przed parlamentem. Czerwono-zielona flaga z żółtym sierpem i młotem pośrodku. Klasyczne godło na modłę sowiecką - wschodzące Słońce, ponad nim wymieniony już symbol, na samym szczycie wielka, czerwona gwiazda, zaś wszystko obramowane kłosami pszenicy i proporcem z trójjęzycznym skrótem nazwy oficjalnej. Nie, nie przeczytają dziś Państwo o muzeum komunizmu w Kozłówce. Skansen o jakim mowa nosi oficjalną nazwę Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej (NRM).

 

 

Oficjalnie na politycznej mapie świata nie istnieje nic takiego, jak Naddniestrze. De facto jednak kraj ten jest niepodległym państwem, choć nieuznawanym, to jednak posiadającym wszelkie atrybuty państwowości (poza legacją, co wynika z nieuznania terytorium przez inne państwa). W latach międzywojennych teren ten, w odróżnieniu od reszty Mołdawii należał do ZSRR - istniała tu nawet autonomiczna republika, do której w założeniu miała ciążyć rumuńska podówczas Mołdawia. W czasie II wojny światowej tereny te zostały wcielone do Rumunii, zaś po wojnie stały się częścią sowieckiej Mołdawii.

Skład etniczny terytorium musi powodować konflikty. Kilkuprocentową większość stanowią Słowianie (z nieznaczną przewagą - choć i tak w większości rosyjskojęzycznych - Ukraińców nad Rosjanami), zaś ponad 40% ludności to Mołdawianie.

Liczące 3,5 tys. kilometrów kwadratowych terytorium ogłosiło swoją suwerenność w ramach Sojuza we wrześniu 1990 r. Proklamacja powstania oddzielnej republiki radzieckiej, zainicjowana przez rosyjsko- i ukraińskojęzycznych mieszkańców lewego brzegu Dniestru wywołała gwałtowną reakcję Kiszyniowa, co doprowadziło do wojny domowej, trwającej do 1992 r. Tiraspol obronił swą niezależność z pomocą wojsk rosyjskich (notabene dowódcą stacjonującej tu 14. Armii był przez długi czas znany skądinąd gen. Aleksandr Lebied’). Rosja w sposób typowy dla siebie wsparła secesjonistów (nic nowego - podobnie rzecz się miała/ma z Krymem, Górskim Karabachem, Abchazją, Osetią Południową, Adżarią, Gagauzją…), licząc na wpływy oraz na szachowanie rządu w Kiszyniowie, który, jak Kreml obawiał się zwłaszcza w pierwszej połowie lat 90., mógł niebezpiecznie zbliżyć się do Rumunii (ze zjednoczeniem włącznie). Generał Lebied’ obronił Bendery przez armią mołdawską oraz zapisał się w historii regionu stwierdzeniem: „powiedziałem łobuzom z Tiraspola i faszystom z Kiszyniowa - albo przestaniecie się nawzajem zabijać, albo powystrzelam was wszystkich moimi czołgami”. I w ten sposób rosyjscy mirotworcy dwunasty już rok czuwają nad mołdawsko-naddniestrzańskim zawieszeniem broni. (W 1994 r. Kiszyniów podpisał co prawda z Moskwą umowę o wycofaniu wojsk rosyjskich znad Dniestru, której nie ratyfikowała jednak rosyjska Duma.)

Od początku lat 90. Naddniestrze jest twardą ręką rządzone przez prezydenta Igora Smirnowa. Smirnow to klasyczny aparatczyk, który w pewnym momencie podniósł leżącą na ulicy władzę. I dzierży ją już trzecią kadencję, doprowadzając przy urnach w czasie kolejnych wyborów do cudów, przy których nawet 100-procentowe poparcie dla Saddama Husseina wygląda blado. Nadgorliwość niektórych komisji wyborczych w czasie ostatnich wyborów w 2001 r. doprowadziła do tego, że w jednym z okręgów wyborczych poparcie dla Smirnowa według danych oficjalnych wyniosło… 103,6% głosów. W końcu każdy się może pomylić przy liczeniu…

Do pomocy prezydent ma zawsze wiernych - podobno nielegalnie handlującego bronią wiceprezydenta Aleksandra Karamana oraz chyba najbardziej kuriozalną postać, szefa MSW, czyli najważniejszej instytucji w kraju, niejakiego Szeptowa. Towarzysz Szeptow przybył do Tiraspola jako delegat sowieckiego MSW jeszcze za czasów Gorbaczowa. Musiało mu się nad Dniestrem spodobać, bowiem został i działa do dziś. I to jak działa! Jego ukochanym dzieckiem jest coś w rodzaju połączenia Hitlerjugend i pionierów - Młoda Gwardia. Naddniestrzańska młodzież indoktrynowana jest w sposób nieco zaskakujący jak na kraj z sierpem i młotem w godle - komentatorzy opisują oficjalną ideologię gwardzistów jako połączenie ksenofobii, antysemityzmu oraz… przetransponowanego na słowiańską modłę New Age. Gwardia wydaje nawet własną gazetę, „Młody Marsz”, rozdawaną bezpłatnie zwłaszcza w czasie kampanii wyborczych prezydenta Smirnowa.

Inna sprawa, że niebawem w NRM nie będzie już zapewne kogo indoktrynować. Naddniestrze wymiera i emigruje - problem ten dotyczy wielu krajów postradzieckich z Armenią na czele, jednak NRM bije wszelkie rekordy. Spośród ocenianej na maksimum 700 tys. ludności 2/3 stanowią emeryci. Kto mógł - uciekł z kraju do Rosji, Ukrainy, zaś co bardziej patriotycznie nastawieni Mołdawianie - za Dniestr bądź do Rumunii.

Ci zaś, którzy zostali, są pozbawieni wszelkich swobód obywatelskich. Organizacja Freedom House przyznała Naddniestrzu notę 6 w siedmiostopniowej skali, co stawia terytorium ex aequo z Białorusią na ostatnim miejscu w Europie (jeśli nie liczyć rosyjskiej Czeczenii) w szeregu z takimi oazami wolności, jak Iran czy Zimbabwe. Prasa jest cenzurowana, funkcjonuje zwłaszcza nieoficjalny zakaz sprzedaży prasy z Kiszyniowa. Opozycja jest rozpędzana przy okazji każdych wyborów, jedyną tolerowaną partią jest Jedność, pomyślana jako delegatura prezydenta Władimira Putina na NRM, która jednak zna swoje miejsce w szyku i nigdy nie ośmiela się zdobyć więcej niż kilka mandatów w parlamencie, noszącym dumne miano - jakżeby inaczej - Rady Najwyższej.

Właśnie jej przewodniczący Władimir Atamaniuk jest jedynym człowiekiem z kręgu władzy, który miewa własne zdanie, a mimo to jeszcze „nie poszoł w odstawku”. Wyjaśnienie jest proste: inne zdanie dotyczy zazwyczaj spraw błahych, bądź związanych np. z planami redukcji pełnomocnictw parlamentu. Nie bez znaczenia są też spore wpływy i popularność Atamaniuka.

W jednym wszyscy panowie są z pewnością zgodni - pisanie alfabetem łacińskim powinno być zabronione! W tym celu oddziały naddniestrzańskie przeprowadzają szturmy na nieposłuszne szkoły, w których dzieci chcą pisać w ojczystym języku rumuńskim łacinką. O co w tym wszystkim właściwie chodzi? Otóż po I wojnie światowej władza radziecka, dążąca do oderwania Mołdawii od Rumunii wymyśliła sobie, że Mołdawianie stanowią odrębny naród z własnym językiem. Aby podkreślić różnice narzucono Mołdawianom cyrylicę. Na siłę doszukano się gwarowych różnic między dialektem mołdawskim a literackim językiem rumuńskich i voila! Po oderwaniu się od ZSRR Mołdawia wróciła do alfabetu łacińskiego, zaś NRM nie - i stąd cały problem. Zresztą do tej pory ulubionym zajęciem wielu czerwonych wydawnictw po obu stronach Dniestru jest wydawanie słowników mołdawsko-rumuńskich; także obecny prezydent Mołdawii, komunista Vladimir Voronin jest zwolennikiem wyssanej z palca teorii o odrębności językowej Rumunów i Mołdawian.

Miejscowa gospodarka leży. PKB na osobę ledwo przekracza 1 tys. dolarów, co stawia NRM gdzieś pomiędzy Madagaskarem a Mauretanią. Głównym przemysłem jest handel narkotykami, szmuglowanie broni i pranie brudnych pieniędzy - większa część tego przemysłu jest w rękach władz. Ludzie masowo wyprzedają własne nerki, aby mieć za co przeżyć kolejną zimę. Miejscowa waluta nie jest akceptowana nawet w części sklepów Naddniestrza - tak naprawdę tylko od poglądów politycznych sklepikarza zależy, czy zażąda zapłaty w rublach rosyjskich, naddniestrzańskich, mołdawskich lejach, czy może w dolarach. To, że NRM jakoś jeszcze funkcjonuje jest zasługą współpracy gospodarczej Naddniestrza z niektórymi regionami Rosji, Białorusi i Ukrainy.

Jakie są plany na przyszłość? Smirnow planuje przeprowadzenie referendum w sprawie przyłączenia NRM do Federacji Rosyjskiej. Ma to być jednak wyłącznie demonstracja, mająca na celu zmuszenie Kiszyniowa do ustępstw, bowiem Moskwa i tak nie zgodzi się na takie rozwiązanie - byłaby to mimo wszystko za daleko idąca prowokacja. Tiraspol deklaruje od lat, że celem NRM jest połączenie z Mołdawią na warunkach pełnej równości, z wprowadzeniem języka rosyjskiego jako urzędowego na całym terytorium. Stanowisko Kiszyniowa jest bardziej płynne. Gdy prezydentem był Petru Lucinschi, Kiszyniów był skłonny zgodzić się co najwyżej na stanowisko wicepremiera dla przywódcy Naddniestrza i stały parytet miejsc w kiszyniowskim Parlamencie. Obecny prezydent Vladimir Voronin, zdeklarowany komunista, podpisał nawet w listopadzie 2003 r. wynegocjowane pod auspicjami Moskwy porozumienie ze Smirnowem, ustalające połączenie obu części Mołdawii w ramach jednej federacji, status języka urzędowego dla rosyjskiego i mołdawskiego oraz… nadzorowanie porozumienia aż do 2020 r. przez 2 tys. rosyjskich żołnierzy. Na uroczystość podpisania miał się pofatygować sam prezydent Putin, jednak masowe demonstracje studentów, obawiających się przekształcenia Mołdawii w rosyjski protektorat spowodowały, że Voronin wycofał się z planów podpisania porozumienia.

Równolegle do zakończenia sporu usiłuje doprowadzić także Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, jednak negocjatorzy pod przewodnictwem byłego bułgarskiego lidera Petâra Stojanowa jak na razie niczego konkretnego nie osiągnęli.

Od czasu do czasu obie strony starają się wykonywać jakieś gesty dobrej woli - co jednak nie zawsze wychodzi zgodnie z planem. Niebawem mają się odbyć mecze eliminacyjne piłkarskich mistrzostw świata Mołdawia-Włochy i Mołdawia-Szkocja. Pierwotnie zostały zaplanowane w Tiraspolu. Piłkarze zagrają jednak w Kiszyniowie - federacje obu rywali złożyły bowiem protest. Włosi obawiali się jechać do Naddniestrza z uwagi na „ostatnie oznaki terroryzmu” (chodzi o graniczne niepokoje, jakie miały miejsce latem tego roku), zaś koronnym argumentem był fakt, że… „Naddniestrze leży blisko granicy z rosyjską republiką Czeczenii”. Nie wiadomo, kto uczył Włochów geografii, bo bliżej jest, nie przymierzając, z Włoch do Libii, niż z Naddniestrza do Czeczenii, a wątpliwe, żeby ktokolwiek odmówił wyjazdu do Włoch motywując to bliskością granic państwa, które do niedawna wspierało terroryzm…

W tej sytuacji Naddniestrzu pozostaje tylko wegetacja na uboczu Europy. Tamtejsze ministerstwo spraw zagranicznych, z braku innych możliwości, „utrzymuje przyjazne i opłacalne stosunki z Republiką Osetii Południowej, Abchazją i Górskim Karabachem”, jak możemy przeczytać na oficjalnej stronie prezydenta Smirnowa. Obecność wojsk rosyjskich zaś jest motywowana rozszerzeniem NATO na wschód (m.in. o Polskę), które „spowodowało zaburzenie politycznej i wojskowej równowagi w Europie Środkowowschodniej”, zaś Naddniestrze „sprzeciwia się ekspansji NATO na wschód, ponieważ jest to cios dla pokoju i stabilności w regionie”. Mówi o tym oficjalna rządowa strona nieuznawanego państewka, które samym swoim istnieniem jest dziś jednym z największych „naruszeń pokoju i stabilności” nie tylko w regionie, ale i w skali całego kontynentu. Wszyscy zgadzają się, że coś z tym fantem trzeba zrobić. Nikt tylko nie wie co.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

  kml_84@o2.pl

(~Kamil, 15-04-2006 22:58)

Opis:

 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl