Rozmowa z Prof. Jadwigą Staniszkis – socjologiem z Uniwersytetu Warszawskiego

05-10-2004

Autor: Prof. Jadwiga Staniszkis

Obawiam się, że status Orlenu, który jest spółką z dużym udziałem kapitału prywatnego nie pozwoli na wyjaśnienie w pełni tej sprawy. Oczekuję natomiast, że uda się ujawnić charakter klasy politycznej, skupionej przede wszystkim wokół Prezydenta.


Marcin Jurzysta: Na początek chciałbym zapytać Panią Profesor o sytuację w polskim Kościele. Jak ocenia Pani konflikt arcybiskupa Gocłowskiego z ks. Jankowskim?

Jadwiga Staniszkis:
Myślę, że arcybiskup Gocłowski, który jest bardzo wybitnym hierarchą znalazł się w trudnej sytuacji, bo spotkał się z kompletnym brakiem subordynacji ze strony proboszcza, który winien mu posłuszeństwo. Z drugiej strony w otoczeniu biskupa też można dopatrzyć się znaków zapytania, jak chociażby ta sprawa ze Stella Maris. Myślę, ze ten konflikt pokazuje, że generalnie Kościół polski jest w różnych wymiarach w trudnej sytuacji. Ponieważ w tej chwili, i to jest moim zdaniem dużo głębszy problem, ujawnia się odrębność katolicyzmu wschodnioeuropejskiego, w tym polskiego, który nie przeszedł przez przełom nominalistyczny, tak jak katolicyzm zachodnioeuropejski w XIV wieku. Ten wschodnioeuropejski katolicyzm pozostał w kręgu takiego tomistycznego realizmu podszytego platonizmem, praktycznie tworząc przez to inną formację intelektualną, dotyczącą także wizji kontroli porządku społecznego. Tak więc oprócz tego konfliktu obyczajowego jak np. z ks. Jankowskim, mamy do czynienia z o wiele głębszym konfliktem dotyczącym kwestii doktrynalnych. Zauważmy – konflikt ten przebiega między zakonami, a także przenosi się na relacje wewnątrz Episkopatu i myślę, że to jest dość poważne zjawisko, rokujące w niedalekiej przyszłości duże zmiany.
 
M.J: Czy może zatem dojść do głębszego podziału w Kościele polskim?

J.S: Nie wykluczam takiej możliwości. Przecież taka sytuacja jak w Gdańsku może wywołać, co zresztą już widać, taką reakcję fundamentalistycznej czystości i ubóstwa, a z drugiej strony widać różnice (w ramach oczywiście tej religii) co do rozwoju myśli teologicznej i to właśnie już zaczęło dzielić bardzo głęboko polski Kościół.

M.J: Zmieńmy temat. Jak ocenia Pani Profesor działalność sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu?

J.S: Obawiam się, że status Orlenu, który jest spółką z dużym udziałem kapitału prywatnego nie pozwoli na wyjaśnienie w pełni tej sprawy. Oczekuję natomiast, że uda się ujawnić charakter klasy politycznej, skupionej przede wszystkim wokół Prezydenta. Poza tym myślę, że prace komisji powinny pójść w kierunku poszukiwania struktury właścicielskiej tych niewielkich źródeł z których to czerpie JNS. Obawiam się jednak, że tzw. tajemnica handlowa nie pozwoli na pełne wyjaśnienie tej afery.

M.J: Z Pani wypowiedzi wnioskuję, że uważa Pani Profesor, iż dobrze się stało, że Prezydent zdecydował się zeznawać przed komisją?

J.S: Oczywiście, że tak. Wystarczająco dużo niesmacznych rzeczy dzieje się w otoczeniu Prezydenta. Trzeba w końcu prześwietlić te bliskie związki Pałacu Prezydenckiego z biznesem.

M.J: Zgadzam się, tylko dostrzegam pewien dysonans. Otóż przed komisją ds. afery Rywina Prezydent nie chciał stanąć bo istniały przeszkody konstytucyjne. Mamy ciągle tę samą Konstytucję, ale tym razem Prezydent zgodził się zeznawać.

J.S: Odnoszę wrażenie, że w tę aferę Prezydent jest po prostu bardziej uwikłany. Dlatego mając świadomość poszlakowości całej sprawy, chce użyć swej zręczności medialnej, by jak najbardziej bezboleśnie wybrnąć z tej afery. Mam nadzieję, że do czasu przesłuchania Kwaśniewskiego, uda się zebrać na tyle pełne materiały by zadać Prezydentowi istotne pytania. Wie Pan, czasem odnosimy wrażenie, że u nas już nie oligarchowie kręcą politykami, ale sami politycy stali się oligarchami.

M.J: Sejm niedawno przyjął raport posła Ziobry dotyczący afery Rywina. Sam autor tego raportu twierdzi, że czas na rozliczenie sprawców afery przyjdzie dopiero w przyszłej kadencji. Czy nie ma Pani Profesor wrażenia, że to jest typowe politykierstwo, że PiS chce mieć po prostu dobry atut na czas kampanii?

J.S: Oczywiście jest to politykierstwo. Wnioski przeciw konkretnym osobom powinny już być kierowane do konkretnych instancji, jeśli tylko są argumenty obciążające te osoby. Politycy bawią się we wzajemne podchody, a kraj się cofa systemowo. Żyjemy w chorym państwie i tę sytuację trzeba jak najszybciej zmienić.

M.J: Uważa Pani Profesor, ze nowa koalicja rządząca (mam tu na myśli PO – PiS) będzie na tyle zdeterminowana by tą sytuację zmienić?

J.S: Będzie to na pewno bardzo trudna koalicja. Wystarczy przecież spojrzeć na rozbieżności co do kwestii budżetowych, finansowania służby zdrowia, a także ordynacji wyborczej, obydwa ugrupowania mają trochę różne zapatrywania na te sprawy. PO chce zmieniać Konstytucję i ta propozycja jest w prawdzie godna uwagi, ale zmiany w niej zawarte są stanowczo za płytkie. Należy bowiem jasno stwierdzić za jakim systemem sprawowania rządów się opowiadamy: czy przestawiamy się na system prezydencki z rozbudowaną rolą Głowy Państwa, czy też tak reformujemy system parlamentarno - gabinetowy, że doprowadzamy w istocie do wykształcenia systemu stricte kanclerskiego. Warto też zastanowić się czy dobrą propozycją jest wprowadzenie jedno mandatowych okręgów wyborczych. Taki system funkcjonuje na Białorusi i zobaczmy co tam się dzieje. Tam w zasadzie nie istnieją partie, a deputowani zależni są z jednej strony od lokalnych, często niekompetentnych struktur, z drugiej od chorego aparatu centralnego. Ja może tutaj przejaskrawiam, ale chcę zobrazować, że system jednomandatowych okręgów wyborczych nie zawsze jest korzystny i może doprowadzić do zaniku partii politycznych, gdy te tak jak u nas są wciąż kanapowe. Skłaniałabym się więc do propozycji, którą lansuje w ostatnim artykule dla “Rzeczpospolitej” Aleksander Hall, mówi on tam o systemie mieszanym.

M.J: Czy przyszłym koalicjantom uda się uzgodnić wspólnego kandydata na prezydenta?

J.S: Zobaczymy. Pozytywne jest to, iż po ostatnim sondażu prezydenckim, w którym Tusk uzyskał 19% poparcie a Kaczyński dostał o jeden punkt mniej, Tusk stwierdził, że gotów jest zrezygnować na rzecz Kaczyńskiego. Uważam, że Kczyński byłby lepszym prezydentem niż Tusk, stąd rezygnacja z wyścigu prezydenckiego szefa PO byłaby racjonalnym posunięciem. O kandydacie szerszych środowisk prawicowych mowy raczej nie będzie...

M.J: Wspomina się tu o Profesorze Relidze

J.S: Niech on lepiej zajmie się tym sztucznym sercem i pracami nad reformą służby zdrowia. Teoretyzując, takim kandydatem może być obecny Rzecznik Praw Obywatelskich – Andrzej Zoll. Ale powtarzam – na dzień dzisiejszy ta możliwość wydaje się być dość mało realna.

M.J: A co z kandydatem lewicy? Ostatni sondaż pokazuje, że największe szanse ma Marek Borowski.

J.S: Myślę, że to nie będzie jednak Borowski. Borowskiego nie zaakceptują działacze SLD, obwiniają go oni o rozłam w partii. Z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że wspólnym kandydatem środowisk bliskich obecnemu Prezydentowi, przedstawianym jednak jako człowiek bezpartyjny, będzie Jerzy Koźmiński -były ambasador w USA. Nie bez powodu to między innymi On jest sygnatariuszem listu otwartego do UE i NATO, w którym to liście wyrażony jest protest przeciw ograniczeniu demokracji w Rosji i apel do międzynarodowych wspólnot o zrewidowanie polityki wobec Rosji i Prezydenta Putina. Zresztą wydaje się to być śmieszne w świetle biografii samego Koźmińskiego z czasów komunizmu. Warto też sprawdzić, czy pieniądze z kierowanego przez niego Funduszu Polsko – Amerykańskiego nie trafiają do tego samego grona biznesmenów, które “Newsweek” wymienił w otoczeniu Kwaśniewskiego. Koźmiński jest szykowany jako kandydat poza partyjny, jego atutem jest uczestnictwo w wielu rządach i inteligencja. Taki kandydat może okazać się czarnym koniem tych wyborów.

M.J: A jak zdaniem Pani Profesor ułożą się relacje SLD i SdPL. Czy jest szansa na zjednoczenie i bliską współpracę?

J.S: Wie Pan, trzeba tu zastanowić się jak dalece dzisiaj są od siebie oba ugrupowania. Jeśli te środowiska nie pójdą razem do wyborów to nie wejdą do Parlamentu, jeśli natomiast się zjednoczą to stracą wiarygodność. Uważam, że byli idiotami, że się w ogóle podzielili.

M.J: Jak ocenia Pani Profesor rząd Marka Belki po prawie pół roku funkcjonowania?

J.S: Z perspektywy SLD rząd ten wykonał wielką robotę, utrwalając tzw. p.o. w służbie cywilnej z czasów Millera, stabilizując tym samym sytuację w partii, nawet jeśli przegra ona wybory. Po drugie wicepremier Hausner przed wizytą Kwaśniwskiego w Moskwie przyjął umowę radykalnego podwyższenia statusu Rosyjskich przedstawicielstw handlowych do statusu dyplomatycznego, co szczęśliwie odrzucił Sejm. Stąd kłopoty Kwaśniewskiego w Moskwie. Jest to więc rząd do wykonywania zadań specjalnych.
 
Dziękuję za rozmowę.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.