Polskie media bardzo dużo już powiedziały o tych wyborach. Wydaje się jednak, że wciąż za mało. Ukraina to przecież jeden z naszych największych sąsiadów więc stosunki z nim powinny być zarówno dla polskich polityków, jak i dla polskiego społeczeństwa bardzo ważne. Nie na darmo przecież za Giedrojciem wszyscy kształtujący naszą politykę, jak mantrę powtarzają słowa, ze bez wolnej i niepodległej Ukrainy nie zostanie zapewnione pełne bezpieczeństwo Polsce. Powtarzanie to jedno, efekty tak zwanej „wizji polskiej polityki wschodniej” prezentowanej między innymi Aleksandra Kwaśniewskiego, jakie są, każdy widzi. Na Białorusi Łukaszenko będzie rządził do ostatnich swoich dni niczym feudalny monarcha, na Ukrainie Leonid Kuczma robi wszystko, łącznie z przyzwalaniem na bezpardonowe wtrącanie się Rosji w ukraińskie sprawy, aby tylko zapewnić sukcesję pożądanemu przez siebie kandydata.
Ukraina więc, w dniu swojego, zapewne historycznego wyboru pozostaje sama. Pamięta o niej tylko Rosja robiąca wszystko, aby wciągnąć ją w strefę swoich wpływów. Zapomniała o niej Unia Europejska nie widząca potrzeby w wydzieraniu Ukrainy Rosji, woląc, w swoim chiracowsko-schroederowskim oporze wobec Stanów Zjednoczonych mieć Putina tylko po swojej stronie. Polityka to bardzo krótkowzroczna. Zupełnie inna, niż 13 lat temu, gdy WE i NATO były gotowe podpisać z Polską traktaty akcesyjne bez wstępnych warunków, gdyby tylko w Moskwie udał się pucz Janajewa.
Pozostaje jeszcze oczywiście Polska. Jednakże Polska jest za słaba, ażeby aktywnie włączyć się do walki o Ukrainę, to nie podlega dyskusji, mocarstwem przecież nie jesteśmy. Nie jest jednak za słaba, żeby po cichu wspierać ukraińską i białoruską zresztą też opozycję, również finansowo, czy stawiać na granicy maszty radiowe, z których po ukraińsku będą płynąć treści prawdziwe, a nie przefiltrowane przez ekipę Kuczmy.
Kim jest Juszczenko?
Paradoksalnie osamotnienie ukraińskiej opozycji i Wiktora Juszczenki może być jego plusem. Jakunowycz uchodzi za oficjalnego kandydata władzy, popieranego przez Moskwę, Juszczenko więc może się kreować na przyszłego prezydenta niezależnego od nikogo. Pomijając już kwestię, że odkąd w grudniu 1999 został (z nominacji Kuczmy) premierem - to za jego rządów Ukraina na czas zaczęła wypłacać emerytury oraz płacić Rosji za gaz. Wzrost gospodarczy po latach stagnacji sięgnął 6 procent.Za jego urzędowania ograniczono również wpływy ukraińskich oligarchów likwidując barterowe rozliczenia pomiędzy największymi firmami. Od tego czasu nieprzerwanie króluje w rankingach najbardziej popularnych polityków na Ukrainie.
Sukces jego rządu wziął się być może z tego, że Juszczenko był pierwszym premierem posiadającym niezbędne przygotowanie i wiedzę ekonomiczną. W przeciwieństwie do poprzednich doskonale znał mechanizmy ekonomiczne i nie traktował kierowania państwem jak kierowania wielkim zakładem przemysłowym. Sam po rozpadzie ZSRR postanowił założyć Bank Ukraina, który odnosił duże sukcesy na rynku finansowym, zaś sam Juszczenko stał się znanym ekonomistą nie tylko na Ukrainie, ale również na zachodzie. Robił również karierę w banku centralnym, będąc tam faworytem jego szefa-Wadyma Hetmana, zastrzelonego notabene w 1998 w tajemniczych okolicznościach w jego własnym domu.
Sukcesy premiera Juszczenki spowodowały jednak zawiść prezydenta, który z czasem zaczął dążyć do jego usunięcia. Pretekstem do tego stało się jedno z najbardziej znanych wydarzeń w najnowszej historii Ukrainy: tajemnicza śmierć opozycyjnego dziennikarza Georgija Gongadze. Lider Socjalistycznej Partii Ukrainy, popierający obecnie Juszczenkę Ołeksandr Moroz ujawnił w Radzie Najwyższej nagranie, z którego wynikało, że za zabójstwem stoi Kuczma. Opozycja natychmiast zaczęła się domagać dymisji prezydentowi i powierzenia obowiązków głowy państwa premierowi. Wiadome jest oczywiście, że gdy dwóch urzędników stoi ze sobą w konflikcie, a żądania opozycji do takiego konfliktu pomiędzy Kuczmą a Juszczenką do takowego doprowadziły, ustąpić musi stojący niżej. Kuczma oskarżył swojego premiera o chęć przejęcia władzy, a to już musiało doprowadzić do ustąpienia Juszczenki.
Juszczenko szybko jednak wrócił do polityki, zakładając koalicję partii prawicowych i centrowych „Nasza Ukraina”, która w 2002 roku wygrała wybory parlamentarne. Więcej mandatów w Radzie Najwyższej zdobył wtedy jednak proprezydencki blok „O jedną Ukrainę”, ale dzięki puli większościowej i dzięki nieuczciwie przeprowadzanym wyborahc w jednomandatowych okręgach. W puli proporcjonalnej bezsprzeczny sukces jednak odniósł Juszczenko. Wybory 2002 uważane były za próbę generalną niedzielnego starcia o prezydenturę.
Wszystkie machlojki Kuczmy
W wyborach prezydenckich stawka jest jednak dużo większa. W ukraińskim półprezydenckim systemie to głowa państwa ma największe uprawnienia, a nie parlament, więc walka o prezydencki fotel jest walką o Ukrainę. Rozumie to doskonale Kuczma, który już od miesięcy robi wszystko, aby jego przeciwnik nie wygrał. Aż zaskakuje, że sam nie zdecydował się na kandydowanie gdy okazało się, że według Trybunału Konstytucyjnego dwie kadencje były w istocie jedną i Kuczma może kandydować raz jeszcze. Nie udało się również zmienić konstytucji na parlamentarno-gabinetową, ażeby prezydent Juszczenko nie miał zbyt szerokich uprawnień, a rządzić mógł nadal Kuczma jako premier tym razem, o czym też się mówiło
Walka jednak trwała nadal i nasiliła się, gdy do wyborów było już bardzo niewiele czasu. Brud ukraińskiej kampanii wyborczej dobitnie pokazał, jak niedoskonała jest demokracja w tym kraju, a obrońców praw człowieka przekonał, że nie muszą jechać aż do krajów wojującego islamu, żeby móc bronić tychże praw.
Na porządku dziennym były takie wypadki, jak przyjmowanie przez lekarzy tylko tych osób, które wcześniej podpisały kandydaturę przedstawiciela obozu prezydenckiego Janukowycza na prezydenta. Zazwyczaj lekarze mieli zbierać po 130 podpisów za premierem Janukowyczem. Dyrektorom wielu instytucji publicznych grożono wyrzuceniem z pracy pod pozorem „braku kwalifikacji do wykonywania funkcji kierowniczych” w sytuacji, gdyby nie przedstawili list poparcia podpisanych przez pracowników instytucji, na których czele stoją, bądź stali, jeśli list takich nie przedstawili. Władza ingerowała również w możliwość przeprowadzenia przez opozycję pokojowych demonstracji w Kijowie. W lipcu przed jedną z nich milicja urządziła prawdziwe polowanie na autobusy jadące do Kijowa, zabierając kierowcom prawa jazdy a nawet odkręcając tablice rejestracyjne z pojazdów, ażeby uniemożliwić dalszą podróż.
Całkowicie przez środowisko prokuczmowskie zdominowane są media. W wyborach wystawiono przeszło dwudziestu kandydatów, mimo, że nikt poza Juszczenką i Janukowyczem nie ma najmniejszych szans na wygraną. Istnienie pozostałej dwudziestki uzasadnione jest jedynie możliwością wykorzystania czasu antenowego, równego dla wszystkich. A czas ten wykorzystywany jest tylko po to, aby jak najsilniej móc atakować Juszczenkę i dezawuować go w oczach wyborców, oskarżając go o takie bzdury, jak bycie amerykańskim szpiegiem, chęć całkowitego zerwania kontaktów z Moskwą, czy wysłanie wojsk do Iraku, chociaż przecież wysłał je Kuczma i one tam są. Na porządku dziennym są tak zwane temniki-tajne instrukcje wysyłane do mediów nakazujące bojkot Juszczenki lub dyskredytowanie kandydata opozycji w oczach wyborców.
Juszczenko wiedząc, ze nie ma szans zaistnieć w mediach, zaczął dużo częściej jeździć na wiece wyborcze. To również było za dużo, więc został wyłączony z kampanii na przeszło miesiąc z powodu tajemniczego otrucia, zapewne rycyną, a z pewnością „substancją pochodzenia nieorganicznego, które na ogół nie są składnikami artykułów żywnościowych”, bo to stwierdzili austriaccy lekarze zajmujący się Juszczenką. Juszczenko wyszedł cało z tego otrucia, chociaż niewiele brakowało, a otarłby się o śmierć, gdyby nie natychmiastowe leczenie. Pozostał jednak częściowy paraliż twarzy i wygląd zewnętrzny jakby kilkadziesiąt lat starszy.
Oficjalnie oczywiście nic nie wiadomo na temat sprawców i motywów tego zatrucia. Czy jednak zbiegiem przypadku można nazwać fakt możliwości utraty życia przez najpoważniejszego kandydata na prezydenta, na dwa miesiące przed wyborami w kraju który nie ma wiele wspólnego z zachodnimi wzorcami demokracji?
W środę 27 października szef kampanii wyborczej Juszczenki, Ołeksandr Zinczenko, poinformował, jakoby Kuczma nakazał zapewnić gubernatorom regionów oraz MSW zwycięstwo Janukowycza przewagą 7 procent. Trudno jest powiedzieć, na ile jest to prawdą, jednakże jest faktem, ze może w niedzielę wieczorem, podczas liczenia głosów, dojść do masowych fałszerstw wyników. Z pewnością mogą być wykorzystane do tego wszystkie luki w kiepskiej organizacji wyborów: dodatkowe komisje na terenie Rosji oraz listy wyborcze pochodzące jeszcze z 1999 roku, na których znajduje się dużo martwych dusz.
Można mieć jednak nadzieję, że skala fałszerstw nie będzie rażąco większa, niż w 2002 roku i nie wpłynie decydująco na wynik elekcji, tym bardzie, że sfałszować wybory prezydenckie jest dużo trudniej, niż parlamentarne. Wielkim ryzykiem byłoby też fałszowanie wyborów przez Centralną Komisję Wyborczą, co byłoby aktem politycznym, do którego przyzwolenie Kuczmy byłoby niezbędne i które odbiłoby się trudnymi do przewidzenia reperkusjami w razie ujawnienia. Jednocześnie też eksperci twierdzą, że druga tura wyborów w której wszystko się rozstrzygnie może być turą cudów nad urną, w przeciwieństwie do pierwszej dzisiejszej, która może być relatywnie spokojna.
Pozostaje mieć nadzieję, że wybory będą rzeczywiście głosem Ukrainy, niezależnie od ich wyników i że Ukraińcy wybiorą słusznie. Pozostaje mieć nadzieję, że ta słuszność będzie oznaczać wybór Juszczenki. Przecież i tak prowadzi w sondażach, które automatycznie faworyzują Janukowycza-pytani ludzie ze strachu mówią, że zagłosują na niego, podczas gdy w istocie oddadzą głos na Juszczenkę. My tutaj, za zachodnią granicą Ukrainy możemy spokojnie o tym mówić i rozważać wszystkie aspekty ukraińskich wyborów, nie obowiązuje nas przecież cisza wyborcza. Ani żadna inna cisza, która tak często obowiązuje na Ukrainie.
---------------------
Jutro w Artykułach - Świat:
Premiera nowego cyklu - "Kronika ONZ" Zapraszamy do lektury !