Minister obrony opowiada się również za utrzymaniem powszechnego obowiązku służby wojskowej. Bundeswehra ma być armią zdolną do operacji pod auspicjami ONZ lub NATO, a nie armią nastawioną na obronę terytorialną.
Gdyby plany ministra obrony Petera Strucka stały się rzeczywistością, to do roku 2015 Bundeswehra powinna zaoszczędzić wydatki rzędu 26 miliardów euro. Liczebność armii ma się zmniejszyć o 35 tysięcy żołnierzy do poziomu 250 tysięcy. Liczba cywilnych pracowników Bundeswehry ma zostać zredukowana o 25 tysięcy. Ograniczanie stanu liczbowego oznacza zamykanie garnizonów. Placówek typu garnizonowego jest w Niemczech obecnie 531. Zamkniętych ma zostać około stu, a stan personalny dalszych stu ma być mocno okrojony. Tak szeroko zakrojone plany reformowania Bundeswehry są konsekwencją faktu, iż Niemcy otoczone są sojusznikami. Zdaniem Strucka nie są więc potrzebne czołgi w tej ilości, co kiedyś, jak też samoloty wielozadaniowe , w takich ilościach jak planowano to pod koniec lat 80-tych.
Minister obrony przedłożył już w Berlinie listę ponad stu garnizonów Bundeswehry, które powinny zostać zamknięte do 2010-go roku. W samej tylko Nadrenii Północnej-Westfalii skreślonych zostanie dziewięć tysięcy spośród 48-iu tysięcy miejsc pracy w Bundeswehrze. Decyzja ministerstwa wywołała poirytowanie władz landowych i burmistrzów miast, w których nastąpi zamknięcie garnizonów. Zapowiedzieli oni zaskarżenie tej decyzji do sądu i złożenie wniosków o odszkodowania. Ekspert ds. Obrony w klubie poselskim SPD w Bundestagu - Rainer Arnold - odrzucił możliwość udzielenia tym regionom bezpośredniej pomocy finansowej. Natomiast chadecki klub poselski w Bundestagu złożył wniosek o przyznanie im kilkusetmilionowej pomocy doraźnej.
W najblizszych latach z bundeswehry odejdzie 35 tys. zołnierzy i 10 tys. pracownikow cywilnych. Liczebnosc niemieckiej armii zmniejszy sie tym samym z 285 tys do 250 tys. W 1990 r. Bundeswehra liczyła 370 tys. Żołnierzy.