Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Nowe wybory?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Nowe wybory? 

09-04-2003

  Autor: Aleksander Wojtala

Sojusz Lewicy Demokratycznej szedł do wyborów parlamentarnych z hasłami sanacji państwa wypisanymi na czerwonych sztandarach. Społeczeństwo znudzone festiwalem niekompetencji solistów z AWS postawiło na kartę z napisem SLD, licząc na zmianę stylu rządzenia i wydźwignięcie państwa z coraz głębszej zapaści. Niestety po raz kolejny retoryka wyborcza rozminęła się z codzienną rzeczywistością. Ster władzy okazał się dla żeglarzy z SLD zbyt ciężki. Próbowano ratować twarz dokonując zmian składu rządu. Niestety styl pozostawał wciąż ten sam.

 

 

Tymczasem poparcie notowane w sondażach wciąż spada. Postanowiono więc wygrzebać z podziemi schowany tam na wypadek zaistnienia sytuacji awaryjnych topór antyklerykalizmu. Niewinnie wypowiadane dotychczas frazy antykościelne zaczynają pobrzmiewać coraz głośniej. Otóż z ust sekretarza generalnego Sojuszu wydobywa się krzyk takiej oto treści: - Grozi nam stłamszenie przez Kościół, który coraz więcej chce i chce. Państwo musi być świeckie, bo inaczej nie będzie tolerancji dla wyznań religijnych, nie będzie tolerancji seksualnej. W podobnym tonie utrzymana jest coraz większa część wypowiedzi wygłaszanych podczas zjazdów wojewódzkich struktur SLD. Czyżby więc Sojusz widząc lecące na łeb wskaźniki poparcia zdecydował się zagrać na antyklerykalizmie? A może to lokalni baronowie widząc nieudolność kolegów z centrali zaczęli odważniej artykułować swoje racje, domagając się większego wpływu na decyzje dotyczące przyszłości partii? Może wrogość wobec Kościoła to prawdziwe oblicze struktur terenowych SLD? Tak czy siak nie wróży to Sojuszowi dobrze. No, bo z jednej strony rozbieżności między Warszawą a strukturami lokalnymi świadczą o tym, że w łonie SLD wrze, a struktury terenowe mają już dość odwalania roboty, za którą nie otrzymują nic w zamian. Z drugiej natomiast, skoro partyjne doły mówią coraz wyraźniej własnym głosem i głos ów różni się od linii nakreślonej przez sterników to znaczy to ni mniej ni więcej, że spójność i jedność SLD jest mitem, który z definicji niewiele wspólnego ma z rzeczywistością. To zaś z kolei jest sygnałem dla społeczeństwa spragnionego stabilizacji, że na przewidywalność ze strony Sojuszu liczyć raczej nie można. Dla porządku wywodu należy przypomnieć, że to właśnie na gruncie przewidywalności SLD budował swoją mocną pozycję na rynku politycznym. Po trzecie wreszcie, oznacza to tyle, że czeka nas w najbliższym czasie otwarta wojna pomiędzy Kościołem a SLD, chyba, że rząd Millera wykaże się rozsądkiem i uda mu się przywołać do porządku struktury terenowe. Wojnę taką już kiedyś przerabialiśmy i nie wyszła ona nikomu na dobre. Wojna byłaby tym bardziej nieuzasadniona, że nie ma ku niej żadnych powodów. Po co siły okopane po przeciwnych stronach barykady mają wytaczać przeciwko sobie działa, skoro Konstytucja gwarantuje równouprawnienie religii, a mówienie o prześladowaniu nie-chrześcijan to gruba przesada. Mamy zagwarantowaną prawnie tolerancję religijną, podobnie seksualną. Co prawda gwarancje prawne często rozmywają się z tolerancją społeczną, ale to już jest sfera, której zadekretować się nie da. Nie ma więc żadnych racjonalnych przesłanek ku temu, by miotać kulami, od których może paść wiele niewinnych ofiar. Jedynym uzasadnieniem działań podejmowanych przez włodarzy spod czerwonych sztandarów jest więc chęć utrzymania na powierzchni obecnego układu rządzącego, co skądinąd jest uzasadnione, ale raczej z punktu widzenia partykularnych interesów, nie zaś dobra wspólnego. Obawiam się tylko, że na retoryce antykościelnej można więcej stracić aniżeli zyskać, chociaż nie jest to do końca pewne, bo katolicyzm Polaków jest w przeważającej większości deklaratywny. Jeżeli do tego wszystkiego dodamy coraz wyrazistszy konflikt personalny między premierem a prezydentem to rysuje nam się obraz słabnącego Sojuszu, a wobec tego coraz bardziej prawdopodobny staje się scenariusz zakładający za wątek przewodni upadek rządu i rozpisanie nowych wyborów. Nie byłoby to dobre dla stabilności demokracji.

Autor: Konrad Kaptur,
konradkaptur24@go2.pl





 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl