Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Aktualności / Politycy ograli dziennikarzy               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
27-11-2010

 

13-10-2010

 

08-10-2010

 

13-05-2010

 

17-10-2009

 

11-08-2009

 

27-06-2009

 

+ zobacz więcej

Politycy ograli dziennikarzy 

11-03-2007

  Autor: Paweł Kaleski

I znowu lustracja stała się tematem numer jeden. Tym razem po wyciszeniu lustracyjnych operacji w łonie Kościoła rozgorzała dyskusja o zbliżającej się wielkimi krokami konieczności składania oświadczeń przez dziennikarzy. No właśnie: czy to jest jeszcze dyskusja, czy już pyskówki, a może nawet jawne sprzeczki i kłótnie często na niezbyt wysokim poziomie argumentacji?

 

 

W ostatnich latach w czasie wykrywania wielu afer dotyczących różnych środowisk zawodowych często mówiło się o niezdrowej solidarności zawodowej w poszczególnych branżach czy też środowiskach. Dzisiaj mamy do czynienia z czymś zupełnie odwrotnym w gronie dziennikarzy. Doszło do ewidentnego podziału na dwa obozy, a może nawet i trzy.

Pierwszy to grupa dziennikarzy, którzy idąc za przykładem Ewy Milewicz (Jacek Żakowski, Piotr Najsztub, Wojciech Mazowiecki) już zapowiedzieli, że nie złożą wymaganych ustawą oświadczeń, nawet gdyby mieli w konsekwencji zająć się sprzedażą guzików. Ich przeciwnicy to piszący w Rzeczpospolitej i Dzienniku. Trzecią grupę mogą stanowić tacy, którzy pójdą śladem dziennikarki Polityki Janiny Paradowskiej, która zapowiedziała, że złoży swoje oświadczenie, jednocześnie w pełni solidaryzując się z Ewą Milewicz i jej podobnymi.

Mam wrażenie, że taka sytuacja wcale nie jest przypadkowa. Nie chodzi mi tutaj o samą kwestię lustracji, której jestem zwolennikiem, ale o atmosferę i klimat, jaki się wytworzył. Sądzę, że nie jest on przypadkowy. Otóż wydarzenia polityczne i zawirowania wokół ekipy rządzącej w 2007 roku z całą pewnością nie napawają dumą i pozytywnym nastawieniem premiera Jarosława Kaczyńskiego. Sprawy Sikorskiego, Dorna, a ostatnio Wildsteina spowodowały, że nawet przychylni braciom publicyści zaczęli ostro narzekać na politykę PiS, a nawet dało się słyszeć głosy o końcu IV RP i gniciu rewolucji. Do tego doszły wybryki na scenie międzynarodowej ministra Romana Giertych, który chciał być chyba bardziej zauważalny w Unii Europejskiej niż jego ojciec i na spotkaniu z Heidelbergu szkodził interesowi Polski (to słowa samego premiera). Także i drugi wicepremier koalicyjnego gabinetu nie zamierzał dać o sobie zapomnieć i wdał się w konflikt z minister finansów, grożąc dymisją i zerwaniem koalicji, a w przypływie uniesienia z całą pewnością niechcący wypowiedział kilka słów szczerej prawdy. Rzekł mianowicie, że pani Gilowska powinna odczepić się od polskiego rolnictwa i przestać go niszczyć, bo od tego, jak się wyraził, jesteśmy my. Jest to jak sądzę bardzo istotne, ponieważ ostatnio łaskaw był tłumaczyć rolnikom i wszystkim zainteresowanym, że od momentu wejścia Polski do UE jako minister rolnictwa ma mocno ograniczony wpływ na podejmowanie decyzji. Słysząc to niektórzy zaczęli przebąkiwać o bezsensowności utrzymywania tego resortu. Tymczasem wicepremier Andrzej Lepper jednoznacznie określił swoje zadania jako szefa resortu.

Te wszystkie wydarzenia musiały przyprawić premiera J. Kaczyńskiego o ból głowy. Na dodatek musiał odpowiadać na wiele niewygodnych pytań dziennikarzy, ale już nie tylko mediów ze strony słynnego układu, ale także tych, które jeszcze nie tak dawno wydawać się mogły mediami mocno przychylnymi koalicji (a przynajmniej PiS). Tymczasem nagle wszyscy zaczęli czepiać się i wytykać wszelkie potknięcia, miast krzewić walkę z układem i cieszyć się z owoców pracy ministra Antoniego Macierewicza. Kiedy wydawało się, że gazety pisać będą tylko o kolejnym kryzysie w łonie koalicji i wytykać kolejne potknięcia, w sukurs przyszła premierowi ustawa o lustracji, która dotyczy także środowisk dziennikarskich. I zagotowało się wśród członków IV władzy.

Pomijam tu ogólne racje stron, ponieważ uważam, że każda ma swoje argumenty, z którymi trudno się nie zgodzić, a zatem wszyscy mają coś racjonalnego do przytoczenia. Chodzi mi mianowicie o coś innego. Otóż ostatnie dni to wręcz nieustanna walka publicystów między sobą i przerzucanie się nie najwyższych lotów słownictwem po to tylko, aby dopiec jak najbardziej swoim konkurentom z branży, a także przeciwnikom w poglądach (bo zakładam, iż każdy dziennikarz takowe ma). Pojawiają się niezbyt uprzejme komentarze, często mocno osobiste. Wygląda na to, że przynęta połknęła haczyk.

Nie od dzisiaj wiadomo, że premier J. Kaczyński szczególna sympatią mediów nie darzy. I zdaje się, że tym razem udało mu się trochę odegrać na tym środowisku. Ustawa lustracyjna i wynikające z niej przepisy sprawiły, że publicyści skoczyli sobie do oczu i mocno się ze sobą szarpią. Pojawiają się nawet głosy o obywatelskim nieposłuszeństwie i odgrażanie się, że to „nie moje państwo” itp. Nagle ci, którzy do tej pory oceniali, przepytywali i zmuszali do obrony sami znaleźli się w nieciekawej sytuacji. Do tego największych przeciwników zaczęli szukać pośród siebie. Dziennikarska brać ostrza swoich piór skierowała przeciwko sobie.

Oczywiście spieranie się jest jak najbardziej istotą publicystyki i z tym nie ma dyskusji. Niemniej jednak, tym razem mam nieodparte wrażenie, że to politycy przechytrzyli pismaków (pytanie tylko czy świadomie? Sądzę, że tak). Takiej pyskówki między dziennikarzami się nie spodziewałem (a zwłaszcza jej poziomu). Szkoda, że to środowisko dało się tak wpuścić w maliny i miast rzeczowej dyskusji na ten istotny temat, skoczyło sobie do oczu, jak sądzę ku uciesze polityków. Zapewne ci ostatni liczą na to, że społeczeństwo wyrobi sobie zdanie na ten temat, obserwując jak zachowują się w tej sytuacji poszczególne media i ich pracownicy. A przez to może uda się chociażby nieco osłabić nieprzychylne środowiska medialne (Gazeta Wyborcza, Polityka).

Warto, by dziennikarze nie dawali się podpuszczać politykom, przez co ci drudzy odwracają kota ogonem (bo lustracja żadnego środowiska nie jest najważniejszym problemem Polski) i oddają się bezkarnie swoim gierkom. Warto także panować nad nerwami w tej potrzebnej dyskusji i trzymać jednak pewien poziom. To państwo, drodzy dziennikarze, jest nasze i wasze bez względu na to, kto będzie nim rządził. Na tym także polega demokracja. Miast straszyć obywatelskim nieposłuszeństwem albo sugerować coś na temat przeszłości i strachu przed jej ujawnieniem u konkurentów, zacznijcie dyskutować ze spokojem i na poziomie pamiętając jednocześnie, że ostatecznie to czytelnicy wystawią wam świadectwa tak za przeszłość, jak i za teraźniejszość, a nie ta czy inna koalicja albo też ustawa.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

  a gdzie agenci obecni

(, 13-03-2007 00:54)

Opis:

 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl