Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Doktryna Busha               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
23-06-2011

 

26-04-2011

 

19-04-2011

 

05-04-2011

 

29-03-2011

 

22-03-2011

 

08-03-2011

 

+ zobacz więcej

Doktryna Busha 

23-11-2004

  Autor: Agata Motyl

Polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych została diametralnie zmieniona po 11 września. Wtedy też narodziła się w miarę spójna grupa poglądów, które świat zwykł nazywać dzisiaj Doktryną Busha. Zwycięstwo nad Johnem Kerrym sprawiło, że będzie ona realizowana także przez najbliższą kadencję.

 

 

Wydaje się, że największym problemem amerykańskiej polityki zagranicznej jest brak jednego, konkurencyjnego mocarstwa, które pozwalałoby zachować utrzymywany przez prawie pół wieku układ dwubiegunowy - my kontra oni. Upadek Związku Radzieckiego sprawił, że w miejsce jednego silnego mocarstwa pojawiło się kilkanaście mniejszych, których powstrzymywanie przekracza możliwości Stanów.

Tegoroczna kampania wyborcza różniła się bardzo od poprzedniej. Silnie skoncentrowana na sprawach międzynarodowych i polityce zagranicznej Ameryki usunęła w cień sprawy wewnętrzne o których była mowa cztery lata temu. Dlatego też, po ledwo wygranych wyborach (rozstrzygniętych przez Sąd Najwyższy przewagą jednego głosu dla Busha) Ameryce wciąż brakowało spójnej doktryny polityki zagranicznej. Amerykańscy konserwatyści, działający w administracji Busha Seniora i wspierający później politycznie jego syna opowiadali się raczej za radykalnym rozwiązywaniem konfliktów międzynarodowych.
 Zajmując fotel w Białym Domu Bush Jr. nie miał konkretnej wizji polityki zagranicznej. Jego doktryna koncentrowała się wówczas na krytykowaniu poczynań poprzedniej administracji (Prezydentowi Clintonowi zarzuca się brak skoordynowanych działań wobec Iraku, spowodowany problemami ze skandalem obyczajowym i oskarżeniem członków jego rodziny o nadużycia finansowe). Sytuacja diametralnie się zmieniła po wydarzeniach 11 września. Świadomość bezpośredniego zagrożenia Ameryki i narażenia jej mieszkańców na ataki fanatyków islamskich zmieniła wytyczne polityki zagranicznej. W wygłoszonym wieczorem przemówieniu transmitowanym bezpośrednio przez amerykańską telewizję padło słynne stwierdzenie, które dzisiaj jest uważane za meritum doktryny Busha - walczymy z terrorystami, kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam. "Będziemy jednakowo traktować tych, którzy zaplanowali te zamachy jak i tych, którzy udzielają im schronienia" - powiedział pamiętnego wieczoru George W. Bush.

Polityka Busha stara się połączyć idealizm (prezentowany w polityce zagranicznej przez prezydenta Wilsona, wierzącego, że przyjęcie demokracji rozwiąże wszystkie problemy współczesnego świata) i realizm oraz interwencjonizm prezydenta Theodora Roosevelta stosowany później z powodzeniem przez Kissingera. Na Busha wpływ miały też poglądy neokonserwatystów dla których wojna z Irakiem w 1990r. zakończyła się zbyt wcześnie. Bush senior wstrzymał wówczas ofensywę po wyzwoleniu Kuwejtu, neokonserwatyści chcieli kontynuować ją aż do Bagdadu i do obalenia Husajna. Ich zdaniem amerykańska polityka wojskowa powinna opierać sie o zapobieganie powstawaniu nowych mocarstw oraz ewentualne rozwiązywanie problemów metodą zbrojną, bez oglądania się na inne kraje i ONZ.

Retoryka Busha opiera się o kategorie dobra i zła. USA ma do spełnienia w świecie misję - zwalczenie terroryzmu, który zagraża wartościom demokratycznym i wprowadzenie stabilnego pokoju na świecie. Oprócz podjęcia działań zbrojnych Bush dostrzega też możliwość stabilizacji pokoju poprzez eksport osiągnięć demokracji - liberalizację gospodarek, działanie na rzecz zwiększania zakresu praw i wolności obywatelskich, szczególnie tych powiązanych z wolnością słowa. Pluralizacja życia społecznego i zachodnie idee mogłby przeciwstawić się arabskiemu fundamentalizmowi i wskazać inną niż "swięta wojna z niewiernymi" drogę życia. Jednak wdrażanie instytucji demokratycznych w krajach, które nigdy demokratycznych doświadczeń nie miały napotyka trudności, których prezydent nie przewidział.

Doktryna Busha zwraca uwagę na globalny zasięg terroryzmu oraz fakt, że problem ten nie dotyczy już wyłącznie organizacji, ale również niektórych państw. Na "osi zła" Bush umieścił Iran, Irak oraz Koreę Północną. Tym samym Ameryka dawała sobie możliwość interweniowania prewencyjnego w przypadku zagrożenia jej bezpieczeństwa, nawet bez zgody innych państw i organizacji międzynarodowych (szczególnie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ-u uprawniającej do użycia siły).

Zwalczaniu terroryzmu miało służyć rozwiązywanie lokalnych konfliktów przy pomocy Ameryki, szczególnie nierozwiązanego od kilkunastu lat konfliktu na Bliskim Wschodzie. Wojnę z terroryzmem rozpoczął atak amerykańskich marines na Afganistan, gdzie miał się ukrywać Osama Ben Laden, odpowiedzialny za ataki 11 września. Potem przyszła kolej na Saddama Husajna i Irak. Amerykanie wykorzystali fakt, że Irak opuścili inspektorzy rozbrojeniowi ONZ, badający obiekty wojskowe pod kątem posiadania przez Irak broni masowego rażenia.

Zbrojne działania prewencyjne poskutkowały zwiększeniem wydatków na zbrojenia, wszystko w imię bezpieczeństwa Ameryki. Temu celowi ma służyć zarówno rozbudowa arsenałów obronnych USA (m.in. odświeżony projekt budowy tarczy ochronnej nad Ameryką), jak i zapobieganie pozyskiwaniu przez terrorystów nowych technologii (poprzez nadzorowanie ich transferu do krajów oraz działania ekonomiczne, tak jak np. blokowanie kont bankowych, nadzór nad transakcjami, etc.).

Warto zauważyć, że Ameryka stawia na zdecydowane działania, mające zabezpieczyć ją i jej sojuszników przed atakami. W miejsce oczekiwania na ruch drugiej strony pojawiły się działania prewencyjne, także zbrojne. Spowodowała to specyfika ataków terrorystycznych - nikt, nigdzie na świecie nie może być dzisiaj pewien kiedy taki atak nastąpi. 11 września pokazał, że terroryści są bardzo dobrze zorganizowani, a demokracja, jako ustrój pozwalający na samodzielny rozwój jednostki i szanujący jej wolność jest łatwym celem. Wrogiem Stanów nie jest konkretny człowiek, ani kraj, wrogiem tym stał się terroryzm jako zjawisko społeczno - polityczne, arabski fanatyzm skierowany przeciwko zdobyczom świata zachodniego, takim jak wolność słowa, prawa kobiet, równość wobec prawa, czy wolności religijne. Terroryzm jest dzisiaj międzynarodowy, organizacje terrorystyczne mają globalny zasięg więc podejmowane przeciwko nim działania też muszą być rezultatem globalnej strategii. Czy jednak USA decydując się na realizację doktryny Busha nie popełniły błędu? Chaos jaki pozostawiły amerykańskie interwencje w Iraku i Afganistanie, wycofanie się organizacji międzynarodowych (także humanitarnych) z obu tych awantur i wrastająca na Bliskim Wschodzie nienawiść do okupacyjnych wojsk wydają się na razie przeczyć słuszności pomysłów Prezydenta Busha. Być może z oceną jego doktryny trzeba poczekać następną kadencję, albo i jeszcze dłużej.

Autorka jest doktorantką w Katedrze Amerykanistyki Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl