Przekonanie o słuszności norm prawnych rodzi się w umyśle (albo sercu) człowieka w trakcie procesu wychowania. Instytucje rodziny, szkoły, kościoła odgrywają tutaj główną rolę. Rodzice są przykładem tego jak należy postępować, również nauczyciele i wychowawcy. W szerokiej perspektywie przykładem służą zwłaszcza ci, których podziwiamy, ci którzy odnieśli sukces. Podświadomie chcemy również być bogaci i sławni. Następuje więc naśladownictwo – przyglądamy się jak postępują nasi „idole” i postępujemy podobnie. Analogicznie jest z przykładami postępowania negatywnego. Widząc, że ktoś kogo nie szanujemy, ale kto jest np. bogaty i znany postępuje podle zastawiamy się dlaczego my – wszak lepsi odeń – mamy postępować inaczej. Jeśli polityk kradnie, to jakie ma prawo zabraniać nam kraść? Więcej nawet – wszak my w naszej przydomowej rzeczywistości popełniając drobne oszustewka nie narażamy na straty państwa, właściwie nikogo nie krzywdzimy. Cóż bowiem znaczy nieuczciwie zyskana złotówka na transakcji podczas gdy afery polityczne idą w miliony, często miliony dolarów?.
Nasza polska ryba nie psuje się od głowy, ona niestety jest już po sam ogon zepsuta. Nie oznacza to, że wszyscy (łącznie ze mną i Tobą) kradną i oszukują. Oznacza to raczej akceptację dla pewnego sposobu postępowania w życiu publicznym, które nieustannie miesza się nam z osobistym. Poszukiwanie pracy zaczyna się od sprawdzenia kontaktów rodzinnych. Oczywistą sprawą jest, że prywatny przedsiębiorca może zatrudniać wedle własnej fantazji rodzinę i znajomych (to w końcu jego firma i jeśli poniesie straty wskutek niekompetencji pracowników, jasne będzie kto ponosi odpowiedzialność, karę zaś wymierzy rynek) i oczywiste jest, że dysponent państwowych, czy samorządowych pieniędzy robić tego nie może.
Dobrze jednak czasem zanegować oczywistości, by przekonać się czy nie tkwimy po uszy w jakimś micie. Zostawmy kwestię pieniędzy publicznych, bo zdaje się być oczywistą. Czy jednak przedsiębiorca może zatrudniać zupełnie dowolnych ludzi, czy to nie jest przypadkiem kwestia moralności? W pierwszym rzędzie bowiem zatrudniając niekompetentnego pracownika petryfikuje ów wspomniany sposób myślenia, że droga do kariery wiedzie po karkach wujków, bez względu na umiejętności. Po drugie rozpowszechnia się przekonanie, że nie istnieje związek pomiędzy wiedzą i zdolnościami a sukcesem, istnieje natomiast pomiędzy znajomościami a karierą. Przedsiębiorca znajduje się pod presją rodziny, która uważa za jego obowiązek zatrudnienie członka familii. Wszystko to wpływa na obniżenie jakości pracowników, którzy nie są motywowani do doskonalenia się. Idzie za tym obniżka jakości pracy, a więc zysku przedsiębiorcy. W ten sposób układy rodzinno-towarzyskie mogą zachwiać biznesem. Skrajny przypadek to plajta firmy, która nigdy nie jest dobrem, bo ludzie tracą pracę, kooperanci klientów, zaś luka na rynku prowadzić może do pojawienia się konkurenta np. z innego województwa, który nie stanowi zysku dla regionu.
W tej chwili w Polsce panuje stan, w którym niczym niezwykłym nie jest „załatwianie pracy”. Być może trzeba przeprowadzić rozróżnienie pomiędzy poleceniem kandydata na stanowisko a rodzinną protekcją. Nie o to jednak w tej chwili chodzi. Stan polskiej ryby jest fatalny. Dużo mówi się ostatnio o pomysłach budowania IV Rzeczypospolitej. PiS zdaje się przygotowuje już zmiany do konstytucji, które stanowić mają jej fundament. A więc głowa. Skoro ryba zepsuła się od głowy, od głowy trzeba ją uzdrowić. Nie jest to myślenie w duchu subsydiarności. Zacząć bowiem trzeba od ogona właśnie. To myślenie szarego człowieka, który właśnie rozgląda się za pracą należy zmienić. Młody człowiek kończący szkołę i czterdziestoletni bezrobotny muszą być tak samo przekonani, że w walce o pracę po pierwsze liczyć się będą ich kwalifikacje. Nadto każdy z nas musi przestać myśleć, że zajmuje pewne miejsce w przestrzeni społecznej po tylko by przysporzyć profitów najbliższym. Zacząć trzeba od drobnych spraw, chyba nawet od rezygnacji z wykorzystywania znajomości w celach załatwiania biurokratycznych historii, na poziomie zaświadczeń i opłat. Trzeba nauczyć się być „nieludzkim” w warunkach twardej gry rynkowej po to, by stworzyć bardziej ludzkie warunki życia w Polsce, która aspiruje wszak do grona najlepiej rozwiniętych państw świata.
Autor: Wojciech Woźniak