O elitach nie będę tu wspominał, bo nie warto. Chciałbym natomiast skupić się na społeczeństwie. Dlaczego tak dużo w nas goryczy, niechęci do reform, do udziału w tym, co nam dano - do demokracji? Odpowiedź jest dość prosta. Znaczna część naszego społeczeństwa to „dzieci komunizmu”. Nie są to koniecznie ludzie, którzy z sentymentem wspominają dawny ustrój i chcieliby jego powrotu, lecz są to osoby, które w dawnym systemie się wychowały, ludzie ci chodzili bowiem do komunistycznych szkół i oglądali komunistyczną telewizję. Innego państwa nie znali. To tym ludziom bardzo trudno przystosować się do zasad kapitalizmu i demokracji. Ludzie ci nie chcą uczestniczyć w decyzjach państwowych, bo twierdzą, że to państwo nie jest ich, odnoszą wrażenie, że pozostawieni są w nim sami sobie. To dlatego w ostatnich latach obserwujemy tak dużą absencję przy wszelkich wyborach czy referendach. „Dzieciom komunizmu” trudno odnaleźć się w dzisiejszej rzeczywistości, dlatego popadają w alienację społeczną.
Teraz jednak troszkę o elitach. Na nieszczęście politycy zatrudniają bardzo dobrych strategów, którzy podpowiadają im, jak wykorzystywać owe negatywne nastroje społeczne. Otóż należy dać owym wyalienowanym „dzieciom komunizmu” namiastkę dawnych czasów, a więc: poczucie bezpieczeństwa, pozorną stabilizację, zrozumienie. Świetnie w tej roli wypada Andrzej Lepper i Samoobrona, która praktycznie zmonopolizowała elektorat na terenach dawnych PGR-ów. Tam, gdzie jest bieda, wysokie bezrobocie i niskie wykształcenie, przeważnie brakuje perspektyw na przyszłość. Ludzie z tamtych terenów mają wrażenie, że takie perspektywy daje im właśnie Lepper. To jeszcze jedna cecha charakteryzująca „dzieci komunizmu”, czują się one bezpieczne z Lepperem, a pałają niechęcią do Balcerowicza.
Odnoszę wrażenie, że w naszym kraju są niejako dwie Polski. Jedna to ludzie zadowoleni z reform, którym się w życiu udało, którzy coś osiągnęli, którzy wiele zyskali na transformacji ustrojowej. Druga to ludzie wiecznie niezadowoleni, uciskani w epoce socjalizmu, przegrani w kapitalizmie. Ludzie ci nic nie produkują, nic nie dają od siebie społeczeństwu. Oni tylko konsumują, wyciskają z tego państwa ile się da, bo myślą, że dalej - tak jak za PRL-u - IM SIĘ NALEŻY!