Jest to wszak metoda walki parlamentarnej zachowująca szacunek dla prawa i wyznaczanych przez nie procedur. Nie ma więc tu naruszenia regulaminów, ani żadnych ustaw. Inicjatorzy obstrukcji poruszają się w granicach legalności. Można rozważać co najwyżej kwalifikacje moralne takiego postępowania. To jednak zadanie trudne bowiem napotykamy na zagadnienie racji, które leżą u podłoża oceny moralnej. Jeśli bowiem uznać wstąpienie Polski do Unii Europejskiej za obiektywne, a więc niezależne od czyjejkolwiek woli, dobro postępowanie posła Pęka jest złem. Jeśli zaś akcesję do UE ocenić jako zło samo w sobie, również obiektywne, to jego postępowanie należy określić jako dobre. Oto trudność nie do rozwiązania w kilku słowach. Dlatego zostawiam tę kwestię i proponuję spojrzenie z innej perspektywy.
Demokracja charakteryzuje się pluralizmem. Ten zaś zakłada wielość opinii i sądów bez wskazywania, który z nich jest właściwy, pozostawiając tę kwestię do publicznej debaty, której celem jest odnalezienie konsensusu. Dyskusja powinna być nieskrępowana, a więc każdy ma prawo wyrazić swoją opinię i ma obowiązek wysłuchać racji adwersarza. Ważne jest przy tym aby nie dochodziło do sytuacji, w których powstanie dyktatura większości, dlatego wszystkie głosy powinny zostać wysłuchane. Dochodzenie do konsensusu nie ma być przekonaniem do swoich racji za wszelką cenę, ale ma być próbą wypracowania wspólnego stanowiska. Naturalnie nigdy nie będzie tak, że to porozumienie zadowoli wszystkich. Daleka do tego celu droga (przypuszczalnie nigdy do jej końca nie dojdziemy), ale próbować trzeba.
W dyskusji obowiązują pewne normy. Naczelną jest założenie jej celu. Jeśli stwierdzimy że jest nim odnalezienie prawdy będziemy o krok bliżej porozumienia. Takie stanowisko nakłada na dyskutantów szereg obowiązków, na czele z pokorą wobec własnej wiedzy – źródła opinii oraz z szacunkiem dla poglądów przeciwnika. Gandhi mawiał, że nie walczy z Anglikami lecz z ich panowaniem w Indiach, z ich sposobem myślenia, który każe im pozostawać na stanowiskach panów. Nie chciał walczyć z człowiekiem lecz z jego poglądami. Myślę, że demokracja powinna rozważać racje właśnie w tym duchu. Choć i tu tkwi pewne niebezpieczeństwo. Podstawą dla walki Gandhiego było przekonanie, że stoi po stronie prawdy, czyli że to on ma rację. Tylko takie założenie daje silę do bezpardonowej walki (w przypadku Mahatmy oznaczało to ofiary wśród własnych bojowników) i tylko krok dzieli je od ślepego fanatyzmu. Gandhi owej cienkiej granicy nie przekroczył. Kilkakrotnie w swoim życiu popełniał błędy, zaś jego wielkość polegała na umiejętności przyznawania się do pomyłki.
Siła demokracji tkwi w instytucji poszukiwania konsensusu z poszanowaniem racji adwersarzy. To oczywiście niełatwe i zdarzają się nieporozumienia takie jak poprawki posła Pęka. Wychodząc poza ramy parlamentarnej przyzwoitości – bo tak można określić obstrukcję – poseł Pęk naraził się na równie bezceremonialne traktowanie swoich poprawek prze Komisję i posłów, bo postępując niegodnie otworzył drzwi do retorsji. Dlatego jako niesmaczne należałoby ocenić opuszczanie sali obrad Sejmu przez LPR. Pewien prztyczek wreszcie należy się PO, która na 30 dni przed referendum budzi się z inicjatywą ustawodawczą narażając na szwank, i tak potwornie już poszarpany, autorytet ustawodawcy. Pewną pokorą powinni wykazać się zaś posłowie SLD, którzy analogiczne metody jak poseł Pęk stosowali – tyle że skutecznie – wobec prób reformy finansów państwowych w poprzedniej kadencji Sejmu, są więc ostatnimi, który maja prawo krytykować postępowanie LPR.
Poprawki PO do ustawy o referendum zostały uchwalone w absurdalnym tempie, wszystkie poprawki posła Pęka odrzucono. Pozostaje tylko niesmak, i cień nadziei, że ta lekcja przysłuży się polskiej demokracji i pozwoli podnieść jej jakość. Bowiem nikt nie posiada monopolu na Prawdę.
Autor: Wojciech Woźniak