Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Polska w Europie i na świecie / Łysy jedzie do Moskwy - odsłona druga               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Łysy jedzie do Moskwy - odsłona druga 

06-05-2005

  Autor: Michał Potocki

Tak przed dekadą wyjazd premiera Józefa Oleksego do Moskwy skomentował Kazik Staszewski w jednym ze swoich utworów, krytykującym decyzję ówczesnego premiera. Była to jednak wówczas zupełnie inna Rosja. Rosja reformatora Jelcyna, a nie rehabilitującego Stalina prowokatora, wojującego antydemokraty jakim jest Putin. A mimo to podróż Oleksego spowodowała ostrą dyskusję w kraju. Tym razem do Moskwy wybiera się Aleksander Kwaśniewski. Czy dążenia do zajęcia stołka genseka w ONZ naprawdę usprawiedliwiają nadstawianie Moskwie kolejnych policzków…?

 

 

"Prezydent wszystkich Polaków" prowadzi z Moskwą swoją własną grę. Grę zupełnie niezrozumiałą, o ile nie weźmie się pod uwagę jego międzynarodowych ambicji. Jak inaczej da się wytłumaczyć fakt, że od czasu zaangażowania się w wydarzenia na Ukrainie, które Kremlowi się bardzo nie spodobały, Kwaśniewski robi wszystko, aby tylko Wołodia Putin nie mógł powiedzieć o nim złego słowa? I aby Rosja przypadkiem nie zawetowała jego kandydatury na urząd szefa ONZ?

Konkrety? Proszę bardzo. Dwa odrzucone przez prezydenta zaproszenia na dwa prestiżowo i politycznie istotne wydarzenia: pierwsze z nich to szczyt prozachodnio nastawionych państw WNP, grupy GUUAM w Kiszyniowie. Zaproszenie na zjazd takich polityków, jak choćby Wiktor Juszczenko czy Micheil Saakaszwili, odrzucił obok Kwaśniewskiego jedynie pewien krwawy satrapa ze Środkowej Azji nazwiskiem Islom Karimov. Będzie to pierwszy szczyt GUUAM od bardzo dawna, pierwszy odkąd w Gruzji i na Ukrainie zwyciężyły demokratyczne rewolucje, a Vladimir Voronin z Mołdawii zmienił orientację na prozachodnią (odkąd przekonał się, że działania Rosji zmierzają do rozczłonkowania jego kraju). Drugie z wydarzeń to uroczystości 4 maja na Łotwie ku pamięci ofiar paktu Ribbentrop-Mołotow. Prezydent wykręcił się "brakiem czasu". Widocznie ma bardziej napięty kalendarz, aniżeli prezydent George W. Bush, który w Rydze się pojawi.

Co Rosja zrobiła w zamian? Zaprosiła do Moskwy gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Kwaśniewski zamiast zabronić dyktatorowi wyjazdu, zaproponował mu miejsce we własnym samolocie. Prezydent przy każdej możliwej okazji podkreśla, że generał jako kombatant ma "moralne prawo" wzięcia udziału w uroczystościach. Tak jakby satrapa ery komunistycznej miał moralne prawo do czegokolwiek, a zwłaszcza do reprezentowania polskich kombatantów, z których wielu poległo z rąk jego własnej formacji od 1944 r aż po lata 50…

Kwaśniewski będzie podziwiał defiladę krasnoarmiejców na Placu Czerwonym, wsłuchując się w rosyjski/radziecki hymn narodowy (tyle, że ze zmienionymi słowami), prężąc dumnie pierś i wymieniając się uwagami z Łukaszenką, Aliyevem czy Türkmenbaşą (bo Kim Jong-il jednak nie dojedzie - zmarło się jego kochance). Znając charakter prezydenta nie należy się spodziewać żadnych gestów sprzeciwiających się zafałszowaniom historii. Tymczasem prezydenci Adamkus i Rüütel zostaną w domu, ze swoimi kombatantami, zaś Bush przyjedzie do Moskwy z rezolucją Kongresu potępiającą okupację państw bałtyckich i ostrym oświadczeniem Condoleezzy Rice potępiającym politykę putinowskiego satelity z Mińska.

Czy naprawdę aż tak trudna do zauważenia jest taktyka Władimira Putina? Taktyka "małych kroków", ciągłych prowokacji, sondowania "a ileż to Polacy jeszcze wytrzymają"? Hasło "Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica" bynajmniej w czekistowskich umysłach dygnitarzy rosyjskich nie umarło. Odmowa wydania dokumentów katyńskich, krytyka Jelcyna za samo przyznanie się do winy, zaproszenie Jaruzelskiego, próby rehabilitacji Stalina - zbrodniarza, który ma na swoim koncie najwięcej ofiar w historii świata, brutalne ingerencje rosyjskich służb specjalnych w sytuację wewnętrzną na Litwie, łamanie wszelkich możliwych konwencji w czasie wyjątkowo brudnej wojny w Czeczenii, szantażowanie przywódców państw bałtyckich w kwestii ich obecności w Moskwie (vide przykład Łotwy - prezydent Vaire Vika-Freiberga jedzie do Moskwy z obrzydzeniem, w przeciwnym jednak razie Moskwa nie podpisze z Łotwą traktatu granicznego).

Czy naprawdę nie może Pan, Panie Prezydencie zostać w kraju? Pojechać na Westerplatte, a do Moskwy wysłać wiceministra spraw zagranicznych…? Wiem, słyszałem, "zaproszenia są imienne"… Bzdura! W dyplomacji nie istnieje coś takiego, jak zaproszenie imienne. Prezydent nie wybiera się nigdzie jako obywatel Kwaśniewski Aleksander, tylko jako przedstawiciel państwa. A państwo może równie dobrze reprezentować kto inny. Na pogrzebie papieża delegacjom swych krajów szefowały nie tylko głowy państw, ale i premierzy, przewodniczący parlamentów, ambasadorowie, a nawet pierwsze damy (praktyka zwłaszcza państw amerykańskich). Taki gest dałby dużo do myślenia. Pokazałby i Rosji, i Zachodowi, że nie jesteśmy aż tak słabi, aby jeździć do Moskwy na każde zawołanie i firmować pełzającą rehabilitację komunistycznego totalitaryzmu, który przyniósł połowie ludności świata zniewolenie, terror i przyczynił się do biedy setek milionów. A tak… cóż, Rosjanie nigdy nie szanowali w polityce ani nie liczyli się ze słabymi.

A słabi nie będą w stanie zmontować wokół siebie bloku państw Europy Środkowowschodniej, który razem z Bałkanami liczyłby więcej ludzi, niż Federacja Rosyjska. Zwłaszcza, że przywódcy - zwłaszcza państw nadbałtyckich - liczyliby na poparcie Warszawy w tej kwestii. A na pozycję lidera w regionie ostrzy sobie już zęby Kijów. Juszczenko do Moskwy pojedzie. Z początku miał wybrać się tylko na 8 maja. Byłaby to mądra i dalekowzroczna decyzja Wiktora Andrijowycza! Ostatecznie okazało się jednak - zapewne dla złagodzenia nastrojów na wschodniej Ukrainie, że Juszczenko pojawi się także 9 maja, ale jedynie na defiladzie.

A może przymilanie się Kwaśniewskiego ma drugie dno…? Jako były komunistyczny aparatczyk, minister rządu PRL, z pewnością był obiektem zainteresowania sowieckich służb specjalnych - zwłaszcza, że pełnił funkcję rządową, kiedy nasza socjalistyczna ojczyzna znajdowała się już w stanie rozkładu. Czy w archiwach Łubianki można znaleźć coś ciekawego na ten temat…? Czy rację mają politycy PiS, którzy taką możliwość wielokrotnie sugerowali…?

Niezależnie od tego, czy Kwaśniewski obawia się o własną skórę, czy też po prostu umie zadbać o swoją przyszłość po zakończeniu 10 lat prezydentury, jego ostatnie miesiące przekreślają 9 poprzednich, nienajgorszych w końcu lat. Afery, w których pojawiają się nazwiska Kwaśniewskich, tchórzliwa polityka wobec Rosji… Podstawowym obowiązkiem każdego obywatela jest dbanie o interesy Rzeczypospolitej. A już zwłaszcza dla Pierwszego Obywatela, który na melodyjne brzmienie języka rosyjskiego najwyraźniej o tym zapomina…

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl