Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Ogólne / Zmierzch demokracji               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Zmierzch demokracji 

27-05-2003

  Autor: Sebastian Paron

Naukowcy, politycy i publicyści maści wszelakiej zewsząd donoszą, że demokracja jest zbawieniem ludzkości, światłem, które wskazuje wyjście z otchłani chaosu krajom wychodzącym spod jarzma dyktatury. Remedium na wszystkie bolączki chciałoby się rzec. Szkoda tylko, że tezy takowe z prawdą wspólnego za wiele nie mają, przeciwnie wręcz wieje z nich wprost naiwnością i ignorancją, ale jak to bywa z sądami obiegowymi, po latach żyją one własnym życiem utrwalane zbiorowym wysiłkiem wielu pokoleń. Najbardziej niezrozumiałe w całym tym zgiełku jest to, że tak naprawdę formy ustrojowe w wielu krajach współczesnego świata, uważających się za bastiony demokracji, niewiele mają z nią wspólnego.

 

 

Zróbmy krótką wycieczkę w czasie. Przypomnijmy sobie, czym sposób zorganizowania stosunków międzyludzkich zwany demokracją miał być w założeniu jego greckich twórców. Otóż ni mniej ni więcej jeno miała być nasza bohaterka metodą sprawowania kontroli przez demos, czyli lud nad władcami. Cóż natomiast mamy dziś u progu XXI stulecia? Ano karuzelę władzy, czyli opozycję, której główną ambicją jest krytykowanie poczynań rządzących i wieszczenie wszem i wobec, że jeśli wybierzemy ją do władzy to będzie wszystkim lepiej, bo przecież dobro ogółu to priorytet. Na drugim biegunie barykady usytuowane zaś są partie rządzące, które demonstrują fachowe podejście do gospodarki i napominają oschle, że z budżetu nie sposób wydawać większych kwot od tych, które doń wpływają. Raz na cztery lata mają miejsce wybory, których wynikiem jest zamiana miejsc, a co za tym idzie drastyczna transformacja retoryki. Tymczasem niezależnie od tego jakie ugrupowanie aktualnie piastuje w swych rękach władzę zawsze realizowana jest ta sama, w podstawowych założeniach, polityka. Główny nurt zawsze zbieżny jest z wytycznymi międzynarodowych koncernów i finansowych instytucji, które de facto pociągają za sznurki władzy. Niezależnie bowiem od tego w czyich rękach znajdują się stery państwowe, to na tylnym siedzeniu zawsze siedzą włodarze tych samych megakoncernów i banków, finansujących wszystkich polityków, niezależnie od opcji. Bo walki wyborczej nie sposób dziś wygrać szermując hasłami programowymi i odwołując się do racjonalizmu. Decydują czynniki emocjonalne, o powodzeniu przedsięwzięcia politycznego rozstrzygają te same mechanizmy, które stosuje się w przypadku wypuszczania na rynek nowego proszku do prania. Oddziaływanie podprogowe, bazowanie na emocjach. Dlatego do organizowania kampanii wyborczych zatrudnia się specjalistów od marketingu, bo dziś sztuka manipulowania zbiorową i indywidualną podświadomością osiągnęła niespotykane dotychczas rozmiary, ocierając się o absurd. Dziś politycy większą wagę przykładają do koloru koszuli przywdzianej podczas rozmowy telewizyjnej aniżeli do pomysłów na zarządzanie gospodarką. Dochodzimy do jednego z paradoksów współczesności. Oto demokracja odnosząc niespotykany w dziejach ludzkości triumf, bezsprzecznie dowodząc swej wyższości nad innymi formami ustrojowymi jednocześnie niewiarygodnie wprost się zdegenerowała i tak naprawdę nie wiadomo dlaczego tak się stało

By zrozumieć przyczyny tego stanu rzeczy musimy ponownie zrobić wycieczkę w czasie i przypomnieć sobie co Grecy rozumieli pod pojęciem demosu, którego istnienie dla żywotności demokracji jest niezbędne niczym tlen dla człowieka. Otóż był ów demos grupą społeczną, która była zdolna do tego by wyłonić ze swego grona władzę i kontrolować ją. By spełnić ów konstytutywny warunek koniecznym było, by członkowie demosu posiadali niezależność materialną oraz byli odpowiednio poinformowani o biegu spraw i mieli możliwość formułowania swoich sądów oraz informowania o nich pozostałych członków demosu. Dziś niestety żaden z powyższych warunków nie jest spełniony w czym zresztą doniosłą rolę odegrało, w moim przekonaiu, upowszechnienie prawa wyborczego, bo nigdy nie było tak by to wszyscy wybierali władzę. W czasach republiki rzymskiej było to około 20 procent populacji. Dlatego współczesne systemy mieniące się demokratycznymi przypominają raczej oligarchię i niewiele wskazuje na to, by zbliżyły się do demokracji w wydaniu starogreckim.

Konrad Kaptur (konradkaptur24@go2.pl)





 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl