Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Troszcząc się o Sojusz               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Troszcząc się o Sojusz 

19-06-2003

  Autor: Aleksander Wojtala

Były wiceminister zdrowia Mariusz Łapiński dał się poznać jako chyba najsłabszy w generalnie słabym rządzie naczelnego SLD-owskiego wizjonera Leszka Millera.

 

 

Najpierw doprowadził do centralizacji służby zdrowia, co de facto cofnęło nas jakieś kilkadziesiąt lat wstecz w zakresie organizacji opieki zdrowotnej. Po drodze było jeszcze kilka innych pomysłów, godnych włodarzy spod czerwonych sztandarów, jak chociażby leki za złotówkę, których nie widział chyba sam minister. Przydarzyła się także afera z łapówkami pobieranymi przez szefa gabinetu politycznego byłego ministra, Aleksandra Naumana od przedstawicieli koncernów farmaceutycznych, oraz ucieczka z parkingu po uszkodzeniu samochodu zaparkowanego w sąsiedztwie wehikułu pana od zdrowia. Lista wpadek uzdrawiacza polskiej służby zdrowia jest znacznie dłuższa, ale nie będę jej tutaj przytaczał, bo, primo tygodnikowych łam by zabrakło, secundo natomiast nie to jest zasadniczym przesłaniem niniejszego materiału. Przerażeniem napawa mnie fakt, że prominentni działacze Sojuszu, a do takich bez dwóch zdań były minister się zalicza zachowują się coraz bardziej bezczelnie czyniąc z chamstwa zaletę. Otóż najpierw Łapiński przy pomocy Naumana ogłosił, że prasa wyznaczyła sobie za zadanie zniszczyć SLD, a przy okazji jego osobę. W tego rodzaju deklaracji nie byłoby może nic zdrożnego, wszak retoryka tej wypowiedzi jest nam znana z czasów, kiedy to nad Polską rozpościerały się macki wszechobecnej PZPR. Jednak już zachowanie młodych działaczy SLD-owskich, którzy za namową ministra i jego wiernego żołnierza poturbowali fotoreportera tygodnika Newsweek przyprawia mnie osobiście o mdłości, choć podobne praktyki tez już kiedyś przerabialiśmy. Nie zmienia to jednak faktu, że wedle norm prawnych ciało nietykalnym jest i basta. Nie po raz pierwszy okazało się, że panowie z obozu marszałka Millera mają demokratyczny system norm prawnych za nic, co również nie dziwi jeżeli spojrzymy na korzenie, z których wywodzi się Sojusz. Najbardziej przerażające jest jednak, że owi młodzieżowi wyglancowani i wypucowani czerwono-granatowi chłopcy prężący swoje muskuły dumni są z faktu, iż pobili Bogu ducha winnego fotografa i w dodatku zniszczyli mu sprzęt, który przecież nie był ich własnością. O ile zrozumiała jest bezczelność Łapińskiego i Naumana, o tyle chamstwo i buta dwudziestoparolatków nie rokuje najlepiej przyszłości Polski. Pomyślmy, o zgrozo, cóż by się stało z naszym parlamentem, gdyby w jego szacownych ławach zasiedli tacy osiłkowie ubrani na czerwono o dźwięcznie brzmiących ksywkach “Emil” i Milimetr” i tym podobnych? Zamiast siły argumentów stosowano by techniki kopnięć i uderzeń z “bańki”, po uprzednim pokrzepieniu się odpowiednią dawką napojów wyskokowych. Oj źle się dzieje w Sojuszu. Ciekawi mnie teraz bardzo, co uczyni partyjna góra. Jak na razie mamy deklaratywną niechęć i medialne potępienie. Czas najwyższy jednak podjąć zdecydowane działania i oczyścić partię z “chwastów”, bo w przeciwnym razie zniszczą one tę zdrowszą część organizmu, a dla przejrzystości politycznego ładu istnienie lewicy jest niezbędne. Chodzi jednak o to, by była to prawdziwa lewica, nie zaś banda krzykaczy, durniów i chamów. Wiem, że w Sojuszu jest wielu wartościowych i światłych ludzi, sam paru takich znam. Problem polega na tym, że wegetują oni gdzieś na marginesie wielkiej polityki, bo nie mogą przebić się przez mur bylejakości i kolesiostwa. Jeżeli Sojusz chce utrzymać się na powierzchni czas najwyższy by za słowami poszły czyny, czas odsunąć barona Łapińskiego, bo przysporzył on partii tyle zła, że jego naprawienie zajmie mnóstwo czasu. Czas pozbyć się niejakich “Milimetrów” i tym podobnych durniów, których iloraz inteligencji wyraża się wartością dwucyfrową, bo w polityce siła barków jest mało istotna. Zbliżający się kongres SLD odpowie nam na pytanie, czy partia ma na tyle siły by dokonać samooczyszczenia i rozpocząć nowy rozdział w swojej historii. Czasu na poprawę zostało już doprawdy niewiele, tylko czy odwagi wystarczy?

Autor: Konrad Kaptur



 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl