Po Paradzie Równości

14-06-2005

Autor: Kamil Rogacz

O dyskryminowaniu lub nie dyskryminowaniu, krzywdzeniu albo nie krzywdzeniu homoseksualistów przez Lecha Kaczyńskiego intensywnie dyskutowano w polskich mediach. Główny powód, czyli Paradę Równości, mamy już za sobą. I nie tolerancja i równouprawnienie są po tym wydarzeniu głównymi tematami, ponieważ znowu najbardziej dostaje się biednej policji i rozkręca się nagonka na tych, którzy rzekomo z rządowych foteli wydawali jej rozkazy. Okazało się, że ostatecznie najbardziej poszkodowani, czy oszukani nie zostali przedstawiciele mniejszości seksualnych, ale Młodzież Wszechpolska i sam prezydent Warszawy.


Po prawej stronie sceny politycznej trwa oburzenie na zachowanie służb, które pozwoliły odbyć się kontrowersyjnemu przemarszowi, chociaż ten za sprawą decyzji stołecznych władz nie miał do tego prawa. Represje spadły natomiast na grupę członków Młodzieży Wszechpolskiej, zorganizowanych w spontanicznej kontrdemonstracji. Przypisywanej przez Gazetę Wyborczą agresywności tych osób władze MW stanowczo zaprzeczają. Jak zwykle zatrzymane osoby z Wszechpolakami nie mają nic wspólnego. W zachowaniu służb porządkowych wielu widzi wpływ poleceń ze strony nawet ministra spraw wewnętrznych Ryszarda Kalisza.

Jeden spodziewany temat nie pojawia się nawet na stronach internetowych MW. Nigdzie nie można doczytać się czegokolwiek na temat problematycznego postępowania uczestników Parady Równości. Oczywiście dla Młodzieży Wszechpolskiej było to wydarzenie złe samo w sobie, niedopuszczalne. Ale oburzenie skupia się na akcji policji i Straży Miejskiej. A gdzie są jakieś przykłady obrażania przez tych wstrętnych homoseksualistów uczuć religijnych i patriotycznych? Żadnej wzmianki o bulwersującym transparencie, deptanym krzyżu itp. Nikt nie mówi o skardze na organizatorów Parady z tego typu powodów. Po co więc zakaz i cała ta afera?

Lech Kaczyński popełnił chyba duży błąd nie dopuszczając do legalnego przemarszu. Bo przecież mógł powiedzieć, że bardzo mu się pomysł takiej demonstracji nie podoba. Nie chce, ale musi wydać zgodę, bo prawo jest takie, a nie inne. Ale jak zostanie prezydentem, a partia jego wygra wybory, to wybuduje IV Rzeczpospolitą i tam już takich imprez nie będzie. Determinacji organizatorów i akcji mimo braku pozwoleń można było się spodziewać, tym bardziej byłoby to najlepsze rozwiązanie.

Policja zachowała się moim zdaniem bardzo dobrze, bez względu na to, kto jej wydał odpowiednie rozkazy i kto ewentualnie wywierał presję na wydających rozkazy. Wplątując się w kolejne kłopoty uratowała opinię kraju. Gdyby ku uciesze „prawdziwych patriotów” rozpędziła pokojową manifestację środowisk domagających się tolerancji i praw dla mniejszości seksualnych (tak pewnie zostałoby to przedstawione), to skandal mógłby być dużo większy. Jeśli na świecie ciągle wielu uważa Polaków za antysemitów, to po co dodatkowo przyklejać sobie etykietkę homofobów? Ugrupowanie polskiej młodzieży katolickiej wiwatujące z okazji spacyfikowania dążących do „homorewolucji”, „pedalskiej międzynarodówki” i „lesbijskopedalskiej zgrai” (cytaty za www.wszechpolacy.pl) w światowych mediach… To chyba jednak kiepska promocja naszego kraju.

Słuszne są protesty w obronie prawa i krytyka zachowania służb porządkowych. Formalnie te głosy są uzasadnione, ale jeśli przyjrzymy się temu, jak doszło do zakazu… Sytuacja się komplikuje. Chyba nawet politycy PiS nie będą skłonni narażać się na śmieszność i twierdzić, że przepisy prawne były jedyną i prawdziwą przyczyną braku zgody na Paradę. Najpierw powiedziano, że zgody nie będzie, a później wśród paragrafów zaczęto szukać odpowiedniego uzasadnienia. I to pozwala organizatorom nielegalnego protestu usprawiedliwiać się, a w ruch pójdą znowu prawo do wolności przekonań, wolności słowa, konstytucja… Pocieszające jest więc to, że wszyscy uczestnicy sporu będą jedynie bronić prawa i za każdym przemawiają silne argumenty.

Udział w Paradzie polityków nie najlepiej pasuje do tezy, że nikt jej do swych niecnych wyborczych gier nie próbował wykorzystywać. Ale jeśli prezydent stolicy był głównym problemem organizatorów, wbrew opinii wyrażanej przez członków MW, nie widzę nic dziwnego w popularności gumowych kaczek wśród uczestników imprezy.

Spór o Paradę Równości nie zakończył się, jedynie wszedł w inne stadium. Dzięki Lechowi Kaczyńskiemu wiele autorytetów z różnych dziedzin włączyło się w ważną społecznie dyskusję. Dla przypomnienia: Chodziło o prawa homoseksualistów. W sobotę doszło do przesilenia. Pokrzywdzonymi są teraz niezłomni Wszechpolacy i Lech Kaczyński, bo zignorowano jego zarządzenie. Policja nie stanęła w jego obronie, czy nawet dokonała dywersji w ramach lewicowego spisku. Bez względu na to kto ma więcej racji (bo żadna ze stron nie jest jej pozbawiona), społeczna debata zamienia się w już tylko polityczną przepychankę. I to też dzięki Lechowi Kaczyńskiemu.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.