Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Ogólne / Co dalej l(e)wico?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Co dalej l(e)wico? 

01-07-2003

  Autor: Aleksander Wojtala

Po pierwsze rozwój gospodarczy, po drugie rozwój gospodarczy, po trzecie rozwój gospodarczy. Brawo! Wreszcie usłyszeliśmy z ust premiera i nowego-starego szefa Sojuszu Lewicy Demokratycznej konkretne postulaty programowe i cel jaki zamierza realizować stojąca u steru rządów w tym kraju partia. Chciałoby się wierzyć, że nie są to frazesy, że rząd zamierza zająć się wreszcie zapowiadaną od dawna reformą finansów publicznych, że zgodnie z wyborczymi zapowiedziami polepszy się wreszcie dola drobnych przedsiębiorców. Chciałoby się, ale jakoś strasznie trudno uwierzyć w słowa premiera.

 

 

Ale spróbujmy spojrzeć na sprawę szerzej. Jakich reform wymaga się dziś od polskiej lewicy? Wszak obniżanie podatków, czy reforma finansów publicznych to nie są postulaty partii socjalistycznych. Pierwsze są postulatem partii o rodowodzie liberalnym wierzących, że przy niskich podatkach pobudzony zostanie rozwój gospodarczy, co w efekcie zapewni większe wpływy do budżetu i – co ważniejsze – polepszy byt ludności bez ingerencji państwa. Postulat drugi zaś to żądanie tych wszystkich kierunków, które sprzeciwiają się etatyzacji i przekonane są, że niekoniecznie państwo powinno troszczyć się o emerytów, rencistów, bezrobotnych i, że lepiej ograniczyć do minimum wszelką administrację.

Czy powszechność takich żądań oznacza, że większość społeczeństwa opowiada się za poglądami liberalnymi? Jeśli tak to zdaje się nastąpiła jakaś wolta światopoglądowa od czasu wyborów, kiedy to większość obywateli opowiadając się za SLD i UP demonstrowała poglądy lewicowe. A może najgłośniej krzyczą ci, którzy są w mniejszości zaś w rzeczywistości zwolennicy lewicy wcale nie pragną reform sfery budżetowej i obniżania podatków. Premier Miller zaś od czasu do czasu zapowie zdecydowanie jakiś ostry krok, który wstrząśnie opinią i da jej temat do dyskusji na dwa miesiące (vide: podatek liniowy), potem zaś uzna to za temat do ewentualnych dyskusji.

Trzeba jednak pamiętać, ze w efekcie globalizacji zmniejsza się pole manewru dla rządów państwowych w sferze gospodarki. Doktryny polityczne nie mogą wisieć w próżni, musza wyrastać z analizy rzeczywistości. Etatyzacja, biurokratyzacja rodzą korupcję, ta zaś prowadzi do dewiacji gospodarczych i kładzie się niezdrowym cieniem na biznesie. Nie da się już dziś prać brudów w swoich czterech ścianach. Gdzieś w Singapurze siedzą analitycy i nie jest im obojętne, czy w aferze korupcyjnej zostanie skazany jedynie Rywin, czy też jego ewentualni zleceniodawcy. Od działań polskiego wymiaru sprawiedliwości i polskich polityków zależy, czy ów analityk poleci swoim klientom inwestowanie w naszym kraju, czy też odradzi motywując to niepewnością sytuacji wewnętrznej i potworną korupcją. Jedna analiza, od której zależy być może, czy tysiąc osób dostanie pracę. Takiej siły w kreowaniu miejsc pracy nie posiada już dziś rząd w żadnym kraju. Bezpośrednie działania administracji w postaci urzędów pracy i prac interwencyjnych są tylko kroplą w morzu potrzeb. Te metody rodem z welfre state, a wcześniej z koncepcji socjalistycznych, okazują się dziś niewystarczające. Rzeczywistość nakazuje korektę w założeniach doktrynalnych. Zrozumiał to już dawno Tony Blair, którego z trudem można zaliczyć jeszcze do socjaldemokratów, zrozumiał to Schroeder zapowiadając reformy finansów publicznych. Powinien zrozumieć także Miller.

Bagażem przeszłości PRL jest w Polsce taktyka chowania głowy w piasek i rytuały zjazdów, programów, postulatów, wreszcie przemówień pełnych zaklęć. SLD od dawna wmawia wszystkim wokół, że bliżej mu do SPD niż do PZPR. Niestety odnosi się wrażenie, że poza uwielbieniem dla biurokracji i reprezentowanym przez część partii krytycznym stosunkiem do Kościoła katolickiego, ugrupowanie to nie ma żadnych pozytywnych koncepcji. Jeśli polska scena polityczna chce dzielić się zgodnie z zapatrywaniami na stosunki państwo-Kościół katolicki, na sprawę aborcji, na kwestie ograniczenia suwerenności w związku z wejściem do UE to proszę bardzo, niech i tak będzie, ale niechże wtedy gospodarkę zostawi jeden z drugim pan polityk w spokoju. Nie jest być może tak jak chciał Adam Smith, że wszystkie problemy społeczno-gospodarcze rozwiąże niewidzialna ręka rynku, ale na pewno nie jest tak, że rozwiąże je administracja w postaci kolejnych agencji, biur, biurek i stołków.

To czego chciałbym życzyć SLD w związku z II kongresem krajowym to odwaga do poważnego i odpowiedzialnego spojrzenia na kraj, bo kadencja skończy się za dwa lata, ale 38 mln. ludzi nadal żyć będzie w tym kraju, i to nie oni są dla Was panowie, ale to Wy jesteście dla nich.

Autor: Wojciech Woźniak



 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl