Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / Gnijące pomarańcze               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
06-01-2012

  Azyl w Czechach?

13-11-2010

 

31-10-2010

 

07-08-2010

 

29-05-2010

 

12-05-2010

 

01-05-2010

  Prezydent Ukrainy utraci stanowisko?

+ zobacz więcej

Gnijące pomarańcze 

20-09-2005

  Autor: Maciej Stańczykowski

Ostatnie wydarzenia na Ukrainie dowodzą, że rację mieli ci, którzy wróżyli szybki upadek pomarańczowej rewolucji. Nowa władza w niczym szczególnym nie różni się od starej. Oligarchowie z zachodu zastąpili oligarchów ze wschodu, a Ukraina dryfuje z powrotem w objęcia Rosji.

 

 

Juszczenko już dawno ostro krytykował rząd Tymoszenko. Oskarżał jej ekipę o to, że walczy z kryzysem za pomocą "sprzecznych z zasadami wolnego rynku metod administracyjnych". Tymoszenko natomiast zarzucała jego ludziom skłonność do intrygi i domagała się ich dymisji. Do przesilenia doszło, kiedy były szef administracji prezydenckiej Ołeksandr Zinczenko oskarżył o korupcję wysokiej rangi urzędników z najbliższego otoczenia prezydenta. Chodzi o trzech najbliższych współpracowników i osobistych przyjaciół Juszczenki. Przewodniczącego pro prezydenckiej frakcji parlamentarnej Nasza Ukraina - Mykołę Martynenkę, głównego doradcę głowy państwa - Ołeksandra Tretiakowa oraz szefa Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony - Petro Poroszenkę. Oskarżenie mające w zamyśle odsunąć od władzy oligarchów, w efekcie spowodowało dymisje „pomarańczowej księżniczki”.

Upadek rządu Tymoszenko oznacza ostateczny podział w zespole "pomarańczowych", który istniał zawsze, a który maskowano. Dymisja rządu oznacza, iż ukraińska premier przechodzi do opozycji i że w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych ekipa zwycięzców nie wystartuje razem. Różnice między prezydentem a panią premier istniały już od pół roku, a rozbieżność zdań między nimi dotyczyła m.in. trzech tysięcy przedsiębiorstw państwowych, których szybkiej prywatyzacji domagał się Juszczenko. Lecz awantura pomiędzy dawnymi sojusznikami to także spór o sposób sprawowania władzy i politykę zagraniczną. Tymoszenko to polityk radykalny ocierający się o populizm. „Pomarańczowa księżniczka” wielokrotnie domagała się nie tylko unieważnienienia większości procesów prywatyzacji, ale także pociągnięcia do odpowiedzialności tych, którzy przez lata decydowali o ukraińskiej gospodarce. Chciała ograniczyć wpływy potężnych grup interesów. Tymczasem prezydencka ekipa w Kijowie nad wyraz chętnie obraca się w towarzystwie tychże oligarchów. Często chodzi o tych samych ludzi co dawniej, którzy tylko zmienili obóz, opuściwszy Leonida Kuczmę. Do władzy doszli też nowi, jak Poroszenko, którego majątek wart jest setki milionów dolarów. To oligarcha władający imperium cukierniczym na Ukrainie, w Mołdawii i Rosji. Ma również udziały w dużych firmach: Bohdan (produkującej samochody) i Ista (produkującej części zamienne do aut). Jest właścicielem banku Mrija, telewizji 5. Kanał i stoczni. Dla niego i jemu podobnych znana z radykalnych poglądów, niechętna prywatyzacji i niemile widziana w Rosji Tymoszenko była niezwykle niewygodnym premierem. Tym bardziej, że dla oligarchów strategiczne przymierze z Rosją stanowi o politycznym i finansowym być lub nie być. Integracja z UE to jedynie bliżej nieokreślona przyszłość, w dodatku bardzo niepewna. W ich interesie jest, by Ukraina prowadziła politykę bardziej prorosyjską. Proponują uzgadniać z Rosją politykę wobec innych krajów. Chcą, by Ukraina przestała wspierać prezydenta Gruzji i nie krytykowała przesadnie Łukaszenki. W innym wypadku przewidują poważny kryzys gospodarczy i polityczny.

O tym, że taki scenariusz jest realny i że to Rosja decyduje o sytuacji gospodarczej na Ukrainie, Juszczenko bardzo szybko się przekonał. Od początku jego kadencji Ukraina przeżywa bardzo poważny kryzys paliwowy. Doszło do tego, że paliwa nie kupuje się za gotówkę, tylko na talony i to tylko po 10-20 litrów. Jeszcze gorzej jest na prowincji. Kłopoty z benzyną to efekt polityki rosyjskich spółek naftowych, które bezpośrednio kontrolują ponad 90 procent ukraińskiego rynku paliw. Później prezydent Turkmenistanu odmówił podpisania z Juszczenką długoterminowej umowy na dostawy gazu, niwecząc ukraińskie wysiłki zapewnienia wieloletnich dostaw surowca po stałych cenach. Jednocześnie zmusił Ukrainę do płacenia wyższej ceny za gaz, wstrzymując na krótki czas dostawy surowca. W ten sposób padł pomysł zróżnicowania źródeł dostaw surowców energetycznych, co pozwoliłoby na większą niezależność od głównego dostawcy - Rosji.

Juszczenko boi się o gospodarkę, która jest mocno uzależniona gospodarczo od Rosji. Moskwa zapewnia jej większość surowców strategicznych. Liczył na pomoc Unii Europejskiej, ale ta nawet nie chce zaproponować Ukrainie strategicznego partnerstwa. Pozostaje mu, zatem przy namowie rodzimych oligarchów przeprosić się z Rosją i, miast integrować się z Europą, dogadywać się w ramach budowanej przez Moskwę wspólnej przestrzeni gospodarczej. Podpisana w 2003 roku umowa o WPG była od początku krytykowana przez ówczesną opozycję ukraińską. Protestował też Juszczenko. Teraz jako prezydent oświadczył, że Ukraina jest gotowa do oddania części suwerenności na rzecz WPG.

To nie jedyna złamana obietnica wyborcza Juszczenki. Poważnie zawiedzeni musza się czuć wszyscy ci, którzy uwierzyli w zapowiadaną walkę z korupcją i nadużyciami władzy. Niedługo po zwycięstwie gazeta "Ukraińska Prawda", odkryła, że syn prezydenta, student stosunków międzynarodowych w Kijowie, jeździ BMW M6 wartym 130 tysięcy euro. Wartość samochodu dorównuje 25-letniej pensji Wiktora Juszczenki. Tłumaczenia samego prezydenta, że auto zostało jedynie pożyczone, tylko dolały oliwy do ognia. Dodatkowo syn prezydenta Ukrainy jest właścicielem praw autorskich do symboli "pomarańczowej rewolucji" i czerpie z tego zyski. Ta symbolika cieszy się dziś na Ukrainie dużym zainteresowaniem zarówno ze strony samych Ukraińców jak i odwiedzających ten kraj turystów. W ukraińskich sklepach z pamiątkami można kupić pomarańczowe koszulki i chorągiewki z napisem "Tak" oraz gipsowe popiersia przywódców rewolucji Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko. Sprzedawane jest nawet Powietrze Wolności z Majdanu (placu) Niepodległości, na którym miały miejsce największe protesty. Powietrze w ładnie opakowanej metalowej puszce kosztuje od 10 do 15 hrywien (ok. 2-3 dolarów). Wszystkie symbole zarejestrowano na Wiktora Juszczenkę i jego rodzinę.

Żeby tego było mało pojawiły się oskarżenia o korupcję i handel miejscami na listach wyborczych. Gazety piszą się o pewnym biznesmenie, który za miejsca dla siebie i syna na liście wyborczej partii Wiktora Juszczenki "Nasza Ukraina" miał zapłacić 14 tysięcy dolarów. Zarzuty pośrednio potwierdził rzecznik ukraińskiej komisji wyborczej. „Jak kiedyś, cena za miejsce na liście wyborczej kształtuje się w zależności od rankingu danej partii i od zamożności osoby, która chce na taką listę trafić” W kupowaniu miejsc na listach przodują biznesmeni, dla których uzyskanie mandatu deputowanego stanowi dodatkowe gwarancje bezpiecznego prowadzenia działalności gospodarczej.

Poparcie dla partii prezydenta Juszczenki, spadło w porównaniu z majem o 11 punktów procentowych i dziś wynosi zaledwie 20 procent. Podobny spadek notowań nastąpił również w wypadku "Batkiwszczyny" Julii Tymoszenko, która zajęła w sondażu trzecie miejsce. Poparcie dla tej partii spadło z 15,5 procent w maju, do 10 procent w sierpniu. Od marca zaufanie do Juszczenki zmniejszyło się o 14 punktów procentowych. Ale o wszystkim zadecydują zbliżające się wybory, które mogą okazać się zabójcze dla pomarańczowej rewolucji.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl