Tragiczna pomyłka czy dyplomatyczny skandal?

25-09-2005

Autor: Marcin Łapczyński z Wilna

Od kilku dni litewskie media i społeczeństwo żyją katastrofą rosyjskiego myśliwca SU-27, który rozbił się 15 września w okolicy Kowna. Spekulacje dotyczące tego zdarzenia nie ustają, mówi się nawet o początku poważnego dyplomatycznego skandalu między Litwą a Rosją.


Major Walerij Trojanov, trzydziestosiedmioletni pilot rosyjskiego myśliwca SU-27, chwilę przed katastrofą zdążył się katapultować. Chwilę po zdarzeniu trafił w ręce litewskiej policji. Według świadków, mężczyzna trzymał w ręce przedmiot przypominający narzędzie komunikacji. Niewykluczone zatem, że zdążył porozumieć się z przełożonymi za pomocą radiotelefonu. Po krótkim pobycie w szpitalu Trojanov został przesłuchany, jednak odmówił udzielenia jakiejkolwiek informacji o celu lotu i zadaniu, jakie miał do wykonania. Z jego wypowiedzi wynika, że samolot zboczył z planowanej trasy przelotu do Kaliningradu z powodu awarii urządzeń nawigacyjnych. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego samolot był uzbrojony w 4 rakiety powietrze-powietrze. Rosjanin temu stanowczo zaprzecza. Obecnie przebywa pod strażą wileńskich jednym z wileńskich hoteli wraz z żoną Olgą i czeka na wyniki śledztwa. Prokuratura postawiła mu zarzut naruszenia litewskiej przestrzeni powietrznej, za co grozi kara dwuletniego więzienia.

Rosja na początku zaprzeczyła, że jakakolwiek katastrofa miała miejsce. Później jednak przeprosiła stronę litewską i zobowiązała się do finansowego naprawienia wszelkich strat, które wyrządził samolot.

Giediminas Kirkilas, litewski minister obrony narodowej, zapowiedział przeprowadzenie natychmiastowego dogłębnego śledztwa, które ma wykazać, czy samolot był uzbrojony i dlaczego wtargnął na terytorium Litwy. Jak podaje prasa, na miejscu katastrofy pracują już litewscy prokuratorzy i członkowie specjalnej komisji. Według litewskiego MON, udało się odnaleźć 3 rakiety, w które uzbrojony był myśliwiec. Niestety komisja napotyka także nieprzewidziane przeszkody. Po pierwsze na Litwie, a także krajach NATO, brakuje specjalistów od samolotów SU-27, a Litwini nie chcą dopuścić do śledztwa Rosjan. Po drugie, jak się okazało, znaleziono około 2 kilogramów materiałów radioaktywnych i chwilowo wstrzymano prace. Po trzecie, jak donosi litewska telewizja, komisja zamiast pracować na terenie katastrofy, większość czasu spędza odwiedzając domy okolicznych mieszkańców, którzy zabrali z pola sporo części myśliwca na pamiątkę. Wynikły także problemy z odczytaniem zawartości „czarnej skrzynki”. Litwini musieli poprosić o pomoc inne państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Reporterzy jednego z największych dzienników Litwy, „Respubliki”, dotarli na miejsce katastrofy jako pierwsi, o wiele wcześniej niż wojsko i policja. Gazeta pyta, powtarzając usłyszane na miejscu katastrofy opinie świadków, gdzie były samoloty NATO patrolujące i strzegące litewskiej przestrzeni powietrznej? Dziennikarze trafnie zauważają, że myśliwiec mógł dotrzeć i ostrzelać jakiekolwiek strategiczne miejsce na Litwie i nikt by go nie powstrzymał. Samolot wtargnął na litewskie niebo, a potem rozbił się zanim natowskie samoloty zdążyły wystartować ze swojej bazy w Zuokniai pod Siauliai. Rozgorzała gorąca dyskusja na temat sensu członkostwa Litwy w Sojuszu, a także nad sprawą bezpieczeństwa. Estonia dodała do tej dyskusji kolejny argument. Według prasy, do naruszeń przestrzeni powietrznej państw bałtyckich (Litwy, Łotwy i Estonii) przez rosyjskie samoloty wojskowe dochodzi nader często. Dlaczego więc wojsko milczało? To jedno z wielu pytań, na które brak jasnej odpowiedzi.

Mimo tego wszystkiego, a także słów ministra spraw wewnętrznych Gintarasa Furmanoviciusa, że ten incydent to co najmniej międzynarodowy skandal, na piątkowej konferencji prasowej minister obrony powiedział: „Opierając się na ostatnich informacjach, które dziś otrzymałem, chciałbym ogłosić z pełną odpowiedzialnością, że szeroko dyskutowana możliwość celowego naruszenia litewskiej przestrzeni powietrznej nie miała miejsca. Dziś nie mamy żadnych dowodów, by to potwierdzić.”. Minister dodał także, że: „to co się dzieje i to co się stało nie stanowi realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa naszego kraju, NATO ani Unii Europejskiej…”.

Litwa przystąpiła do Sojuszu Północnoatlantyckiego wraz z sześcioma innymi państwami (Łotwą, Estonią, Słowacją, Słowenią, Bułgarią i Rumunią) 29.03.2004 roku. Litwa nie posiada silnego i rozwiniętego systemu obrony powietrznej, dlatego od początku jej obecności w NATO bezpieczeństwa strzegą tu samoloty sojuszników. Udało zmodernizować poradzieckie lotnisko wojskowe w Zuokiniai pod Siauliai (Szawle) na północy kraju. Przebywa tu od 50 do 100 niemieckich żołnierzy oraz od 2 do 4 samolotów należących do sił powietrznych RFN. Od 1.01.2006 roku nieba nad trzema republikami bałtyckimi będą strzegły 4 myśliwce MIG-29 oraz 90 polskich żołnierzy.

Autor jest studentem Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, obecnie przebywa na stypendium na Uniwersytecie Wileńskim.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.