W ubiegłym roku polską sceną polityczną wstrząsnęła afera hazardowa powodując niemałe zamieszanie, które trwa po dziś dzień. Komisja hazardowa powołana do życia w listopadzie 2009 roku miała na celu wyjaśnienie nieprawidłowości przy pracach nad ustawą hazardową. Posłowie PiS sądzili, że wyjaśnienia skupią się na środowisku PO i zamieszanych w aferę Zbigniewie Chlebowskim, Mirosławie Drzewieckim czy biznesmenie Ryszardzie Sobiesiaku, tymczasem premier Donald Tusk jasno dał do zrozumienia, że na tym nie poprzestanie. Pierwsze decyzje Tuska, czyli dymisje wręczone Chlebowskiemu i Drzewieckiemu wzbudziły uznanie obserwatorów sceny politycznej, konkurencji zaś wytrąciły z ręki możliwość krytyki. Niestety następne posunięcia nie były udane: badanie historii prac nad ustawą za czasów rządów PiS czy nawet SLD wzbudziło zdziwienie i uzasadnioną frustrację przeciwników rządu. Jak to, argumentowali dociekliwi, komisja zajmuje się czasami sprzed wielu lat spychając na margines najnowsze czasy, w których PO ma coś za uszami? Szybko okazało się, że celem rządu i premiera był ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński, zdymisjonowany w ub. roku przez Donalda Tuska. Tak się stało, powołany naprędce jego następca, Paweł Wojtunik, szybko obsadził kluczowe stanowiska w instytucji swoimi ludźmi. Szybkiemu wyjaśnieniu sprawy oczywiście to nie służyło.
Ogłoszenie wyroku w tak zwanej seksaferze, dotyczącej wysoko postawionych działaczy Samoobrony- Andrzeja Leppera oraz Stanisława Łyżwińskiego, kończy definitywnie przygodę byłego wicepremiera z polityką. Andrzej Lepper i jego partia zasłynęli z wielu niestandardowych akcji politycznych. Wśród nich wystarczy wymienić blokowanie mównicy poselskiej czy obrażanie czołowych polityków innych partii podczas posiedzeń Sejmu.
Mijający tydzień upłynął pod znakiem komisji hazardowej, przed obliczem której swoje racje udowadniali jedni z najważniejszych świadków: były szef CBA Mariusz Kamiński oraz były szef Klubu Parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. O ile ten pierwszy będący do niedawna funkcjonariuszem jednej z tajnych służb i mający wtedy nieograniczony dostęp do akt swoim wystąpieniem mnie nie przekonał, o tyle Chlebowski dał odpór wszystkim tym, którzy spodziewali się zobaczyć prawdziwy koniec tego polityka.
Burzliwie zakończył się ubiegły tydzień na polskiej scenie politycznej. Niedawno powołana sejmowa komisja śledcza ds. afery hazardowej nim na dobre zaczęła pracę, skurczyła się o dwoje posłów opozycji. Posłowie koalicji (konkretnie Platformy Obywatelskiej) wykluczyli w piątkowy wieczór Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna. Argumentowali to faktem, iż „nikt nie może być sędzią we własnej sprawie”.
Ekipa Donalda Tuska doczekała się „swojej” afery. Tym samym można by rzec: tradycji ostatnich lat stało się zadość. Każda bowiem partia sprawująca władzę w ostatnich latach przeżywała „swoje pięć minut”.