 |
..:: Polityka
|
 |
|
 |
..:: Inne
|
 |
|
|
P - A - R - T - N - E - R - Z - Y
|
|
|
|
Prawybory |
Janusz Domaszuk z Chicago |
[ 25-01-2004 ] |
|
Pierwsza odsłona prawyborów za nami. Tylko dla ludzi, którzy nie śledzą amerykańskiej sceny politycznej, mogły być zaskoczeniem. Ostatnie dwa tygodnie ostrych ataków politycznych odbiło się niekorzystnie na dwóch kandydatach, którzy sztukę obrzucania się politycznym błotem opanowali do perfekcji. |
czytaj więcej » |
Redakcja dyskutuje: USA na Bliskim Wschodzie |
|
Jaki był prawdziwy powód amerykańskiej interwencji w Iraku ? Od jak dawna Amerykanie wiedzieli, gdzie jest Saddam ? A może wiedzą też, gdzie jest Osama bin Laden, tylko czekają na dogodny politycznie moment, by go pojmać ? Czy w tym wszystkim chodzi tylko o pieniądze i glosy ? Nad tym zastanawiała się trójka naszych publicystów podczas redakcyjnej dyskusji. |
czytaj więcej » |
|
Janusz Domaszuk z Chicago |
[ 02-01-2004 ] |
|
Wielcy przegrani dogorywającego właśnie konfliktu w Iraku to reżim Saddama Hussajna i Francja. Iracki przywódca odszedł już w polityczny niebyt. Francja, podobnie jak Husajn, nie jest lubiana przez Amerykanów, ale korzenie tego uczucia sięgają głębiej w historię i głębiej w serca. Teraz, gdy oba kraje stanęły po dwóch stronach politycznej barykady, Amerykanie dają wyraz swojej niechęci odstawiając na bok francuskie produkty. |
czytaj więcej » |
JFK |
Agata Motyl |
[ 22-11-2003 ] |
|
Dokładnie czterdzieści lat temu w Dallas, w Teksasie, około godziny 12.30 otwarta limuzyna z prezydentem Stanów Zjednoczonych, jego małżonką i gubernatorem Connaly’m jechała Ross Avenue. Na ostatnim piętrze magazynu książkowego snajper właśnie naciskał spust. |
czytaj więcej » |
Historyczna wizyta |
|
22 października bieżącego roku Australijczycy mieli okazję zobaczyć w przelocie przyszłość ich kraju i regionu. Prezydent USA, supermocarstwa z początku XXI wieku oraz prezydent Chin, kraju, który najprawdopodobniej będzie supermocarstwem pod koniec XXI wieku, przybyli do Australii tego samego dnia. Prezydent George Bush przyleciał do Canberry razem z grupą 656 Amerykanów, sześcioma samolotami, po krótkim pobycie na Bali. Prezydent Chin Hu Jintao przybył do Sydney wraz z grupą 60 Chiczyków jednym samolotem. Nałożenie się na siebie dwu wizyt świadczy o wciąż zmiennych układach sił w świecie i o tym w jaki sposób Australia zaczyna odgrywać w tym świecie kluczową rolę. |
czytaj więcej » |
|
Krzysztof Siwek |
[ 01-10-2003 ] |
|
Podczas niedawnego szczytu amerykasko-rosyjskiego w Camp David, prezydenci George W. Bush i Władimir Putin, wydawali się być zgodni w kwestiach dotyczących współpracy na rzecz stabilizacji w Iraku oraz powstrzymania Iranu przed budową broni nuklearnej.
|
czytaj więcej » |
|
Krzysztof Wasilewski |
[ 01-10-2003 ] |
|
Czy Wesley K.Clark ma szansę pokonać George'a W. Busha i zostać prezydentem? Jeśli wierzyć ostatnim sondażom - tak. W niedawnym badaniu opinii publicznej zdecydowana większość respondentów wskazała byłego generała, jako jedynego demokratę mogącego stawić czoła obecnemu prezydentowi. Na korzyść Wesa Clarka przemawiają również statystyki. W pięćdziesięciu czterech wyborach prezydenckich(1789 - 2000) kandydaci z doświadczeniem w armii bądź marynarce wygrywali dwadzieścia dziewięć razy. Były głównodowodzący NATO ma wielką szansę na poprawienie tych statystyk. |
czytaj więcej » |
|
Agata Motyl |
[ 31-08-2003 ] |
|
O tym że rozmowy są bardziej humanitarnym środkiem polityki międzynarodowej państw niż wojna nikogo przekonywać nie trzeba. Największą bolączką dyplomacji jest jej niska skuteczność – żeby negocjować, trzeba chcieć. Wydaje się, że Amerykanie znaleźli sposób na uniknięcie wojen – czy jednak wystarczająco dobry? Historia Bliskiego Wschodu wydaje się to potwierdzać.
|
czytaj więcej » |
Kryzys systemu prezydenckiego? |
Agata Motyl |
[ 24-08-2003 ] |
|
System polityczny Stanów Zjednoczonych był zawsze traktowany jako zdrowe przeciwstawienie wobec rozbuchanej sejmokracji starego kontynentu. Czy jednak w świetle ostatnich wydarzeń jest to dalej słuszne porównanie?
„Co mnie nie zabija to mnie wzmacnia” pisał F.W. Nietzsche. Największą dzisiejszą bolączką systemu politycznego USA jest jego największa zaleta – skupienie władzy w ręku jednego, silnego człowieka. System funkcjonuje fantastycznie, kiedy prezydenturę obejmuje osoba uczciwa, otaczająca się gronem dobrych doradców – tak było np. za Regana (doskonałe decyzje ekonomiczne), czy W. Wilsona (osiągnięcia w polityce międzynarodowej). Gorzej, jeżeli okaże się ona osobą pozbawioną skrupułów w dążeniu do wyimaginowanego celu. Pierwszym takim „zgrzytem” w mechanizmach amerykańskiej demokracji była prezydentura Nixona – osiągnięcia w polityce międzynarodowej (wznowienie kontaktów dyplomatycznych z Chinami, działania na rzecz rozbrojenia) zostały zapomniane na rzecz afery Watergate. Kolejnym na tej niechlubnej liście wydaje się być George Bush Jr. Wątpliwy powód interwencji i późniejsze publiczne przyznanie się do kłamstwa, jakoby Saddam Husajn kupował uran w Nigerii sprawiło, że jego wiarygodność w oczach wyborców poważnie spadła. Zapowiadane już dziś odejścia jego najbliższych współpracowników pod koniec kadencji (m.in. Collina Powella) są swoistym przyznaniem się do błędu przy podejmowaniu decyzji o ataku na Irak. Przypomnijmy: głównym powodem dla którego interwencja w Iraku została podjęta było rzekome zagrożenie Ameryki spowodowane posiadaniem przez Irak broni chemicznej i biologicznej. Powód ten jak na razie nie znalazł potwierdzenia w rzeczywistości – zapowiadanych arsenałów broni do dzisiaj nie znaleziono. Dlaczego jednak nie zadziałały „check and balances” amerykańskiego systemu?
Mechanizm „check and balances” („hamulców i równowagi”, przenikanie się trzech władz z zachowaniem odrębności każdej z nich), który miał zabezpieczyć Amerykę przed takimi sytuacjami, tym razem nie zadziałał skutecznie. Teoretycznie: Kongres kontroluje Prezydenta (m.in. procedura impeachmentu, przełamywanie veta, kontrola wydatków) i sądownictwo (impeachment, zatwierdzanie nominacji), sądy kontrolują Kongres i Prezydenta (odpowiedzialność karna), a Prezydent Sądy (nominacje, prawo łaski) i Kongres (veto, orędzia, zwoływanie sesji nadzwyczajnych). W przypadku decyzji o ataku na Husseina Kongres zrzekł się swoich uprawnień dając Bushowi „wolną rękę” w kwestiach Iraku. Pozostałe po 11 września poczucie zagrożenia zostało rozdmuchane dla celów propagandowych, co sprawiło, że większość Amerykanów zgodziła się na podjęcie każdego kroku, byle tylko ochronić własne bezpieczeństwo (możliwe, że stąd tak jednoznaczna decyzja Kongresu!). Sądy nie widzą potrzeby wdrażania procedur karnych, a organizacje międzynarodowe są mało efektywne i nie mają praktycznych możliwości ukarania za załamanie prawa międzynarodowego (nałożenie sankcji gospodarczych lub embarga na USA byłoby absurdem). Jedynymi sędziami w tej sprawie pozostaną wyborcy i historia. Chociaż nie wiadomo, czy zdanie tych pierwszych przełoży się na jakieś realne efekty. Do dzisiaj bowiem nie wiemy tak naprawdę, czy ostatnie wybory wygrał Bush Jr. czy Gore. Skandal jaki wybuchł podczas liczenia głosów na Florydzie uwypuklił niedoskonałości systemu politycznego.
Słabnięcie amerykańskiego ideału można obserwować na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat. Dwie procedury impeachmentu – Nixona i Clintona (z czego jedna nie rozpoczęta), coraz słabsza rola Kongresu rezygnującego z prawa decydowania, to tylko niektóre z oznak osłabienia. Także kwintesencja demokracji – bezpośrednie wolne wybory prezydenckie również nie przyczyniają się do wzmocnienia systemu, chociaż kiedyś tak było. Dzisiaj wstępna selekcja przeprowadzana przez partie (prawybory) jest niezbyt dokładna – czasami wystarcza „dobre” nazwisko, żeby zostać kandydatem na urząd prezydenta. Analogiczną sytuację tą możemy obserwować na bieżąco – o fotel gubernatora Kalifornii ubiega się m.in. aktor Arnold Schwarzenegger (najwyższe notowania w sondażach) i Larry Flynt, wydawca pornograficznego czasopisma „Hustler”. O ile w kompetencje tego pierwszego jeszcze można uwierzyć (dwukrotnie był doradcą prezydenckim), o tyle w drugim przypadku chodzi jedynie o promocję własnego nazwiska i osoby. Powoli polityka staje się odskocznią do dalszej kariery, a nie (jak dawniej) rzemiosłem. To co kiedyś wzmacniało dzisiaj może zabić.
Niebezpieczeństwa, których nie ustrzegła się demokracja kontynentalna powoli przenikają także za ocean. Zagrożona atakami terrorystycznymi Ameryka szuka wrogów po drugiej stronie oceanu. A może prawdziwym zagrożeniem jest osoba rezydująca w Białym Domu, z nieograniczoną wręcz władzą, realizująca swoją idee- fixe...?
Autor: Agata Motyl |
czytaj więcej » |
W wieczor wojny Stany Zjednoczone czcily czlowieka pokoju |
|
W środę wieczorem czasu amerykańskiego, jak tylko Stany Zjednoczone rozpoczęły atak na Bagdad, przyjaciele Jimmiego Cartera, byłego prezydenta USA, który za propagowanie demokracji i praw człowieka oraz szukanie pokojowych rozwiązań politycznych w październiku 2002 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, zapełnili Salę Symfoniczą w Atlancie w stanie Georgia, aby oddać cześć dokonaniom noblisty. Godzinna uroczystość była amerykanską wersją koncertu, który odbywa się w Oslo w Norwegii podczas rozdania Pokojowych Nagród Nobla. Wydarzenie w Atlancie rozpoczęlo się 19 marca o godzinie 20.00. Był to dokładnie ostateczny termin wyznaczony przez Georga’a W. Busha Saddamowi Husajnowi na opuszczenie Iraku. - W dniu koncertu rozpowszechniona byla opinia, ze wojna nie zacznie sie w tym tygodniu. Jednak zaczęlismy śpiewać krótko przed tym, jak Stany Zjednoczone zdecydowały się zaatakować Irak - mówi Ania Godowska, jedyna Polka śpiewająca w chórze Orkiestry Symfonicznej w Atlancie. |
czytaj więcej » |
|